XI: Soy presa del panico y del desconcierto

                W życiu są takie chwile, kiedy musimy postawić wszystko na jedną kartę. Czasem coś pomaga wybrać nam jedną z dróg. W przypadku Ariadny wszystko układało się tak, by wyjechała z kraju.
Najpierw była niezwykle szczęśliwa, kiedy dowiedziała się, że zostanie ciocią. Skakała z radości na wieść o potomku Lewandowskich.
– Júlia też jest w ciąży. – wtrącił Robert, którego żona zgromiła wzrokiem – No co?
– Wiem, widziałam na Insta.
– Wszystko w porządku? – przyjrzała się jej Anna.
– Tak. – uśmiechnęła się studentka – Bardzo się cieszę z ich szczęścia.
Potem dowiedziała się od jednego z wykładowców, że istnieje opcja wyjazdu na pół roku studiów do Monachium. Kiedy usłyszał o tym Lewandowski, nalegał na to, by dziewczyna się zgodziła i przeprowadziła do Bawarii. Argumentował tym, że pomogłaby im w trudnym czasie oczekiwania na dziecko, a potem przy pierwszych jego chwilach w domu. Nie było tajemnicą, że przyda się każda para rąk, a ze względu na popularność małżonków, woleli nie zatrudniać niezaufanych osób i poprosić o wsparcie rodzinę oraz przyjaciół. I tym oto sposobem po kilku nieprzespanych nocach, Hakowska podpisała odpowiednie dokumenty w dziekanacie i od lutego miała się stać studentką monachijskiego uniwersytetu.
– Dziękuję za podwózkę, Nagore. – uśmiechnęła się szeroko do Hiszpanki – Ania i Robert mieli mnie odebrać, ale lot się opóźnił i musieli iść na wizytę. Nie mogłam pozwolić, żeby Lewy przegapił widok własnego potomka.
– Jasne, rozumiem, nie ma sprawy. – odpowiedziała, wjeżdżając na główną drogę – Wiesz, że możesz na mnie i Xabiego liczyć. Jesteś tu nowa i jeśli tylko będziesz potrzebowała z czymś pomocy, chociażby pogadać, to śmiało, nie gryziemy.
– Dziękuję jeszcze raz. Jesteście kochani.

                Zmiana otoczenia okazała się być łatwiejszą, aniżeli sobie ją mogła wyobrażać. Ludzie na uczelni byli serdeczni i pomocni, tak samo jak wykładowcy, co mile zaskoczyło Polkę. Po każdym dniu na zajęciach, wracała do domu Lewandowskich pełna energii, gdzie pomagała Annie opracowywać nowe plany treningowe czy też dietetyczne, a z samego początku roku redagowała książkę przyjaciółki. Czuła się, jakby ktoś tchnął w nią nowe życie. Oczywiście pojawiały się gorsze chwile, kiedy najzwyczajniej w świecie brakowało jej silnych ramion ukochanego Brazylijczyka, ale na co dzień nie było tak źle. Nadal jednak bolało ją to, jak traktował ją Thiago. Po przyjaźni nie było widać śladu. Alcântara przez większość czasu traktował ją jak powietrze, a jeśli już raczył zwrócić na nią uwagę, rzucał kąśliwe komentarze. Ariadnie za każdym razem krwawiło serce, lecz była pewna, że sobie na to zasłużyła i nie mogła mieć do pomocnika żadnych pretensji.
                Wszystko układało się po myśli młodej Polki, aż do pewnego majowego wieczora. Ubrana w krótką sukienkę w kwiaty i jasną, jeansową kurtkę udała się na Allianz Arenę, by wspierać przyjaciela w walce o tytuł najlepszego strzelca Bundesligi, ponieważ jego żona wolała nie ryzykować w ostatnich dniach przed planowaną datą porodu. Jak zwykle zasiadła na miejscach VIP wśród innych członków rodzin oraz znanych osobistości.
Mecz się rozpoczął, a blondynka cieszyła się widowiskiem, dopóki nie zauważyła po drugiej stronie przejścia znanej twarzy. Zamrugała kilka razy, a kiedy upewniła się, że wzrok nie spłatał jej psikusa, oblał ją zimny pot. Zacisnęła mocno dłonie i zaczęła głośno oddychać. Nie mogła zrozumieć, co on tutaj robił? Owszem, wiedziała, że miał ostatnio problemy mięśniowe, w związku z czym brakowało mu pozwolenia na grę od lekarzy, ale skąd on się tutaj wziął? Czyżby trener tak po prostu pozwolił mu na wyjazd na mecz innej drużyny? Trener Enrique nigdy przecież nie należał do najbardziej ugodowych ludzi na świecie, ale może pod koniec swojej kadencji złagodniał?
– Wszystko w porządku? – zagadnęła ją Nagore – Pobladłaś.
– Tak, jest okay. Po prostu zrobiło mi się trochę słabo. Ostatnio mam dużo nauki i chyba jestem trochę osłabiona – posłała słaby uśmiech żonie Alonso.
– Nie przejmuj się tymi egzaminami, wszystko będzie dobrze i ty świetnie o tym wiesz – poklepała ją po ramieniu.
– Jest przerwa. Pójdę do łazienki – powiedziała, po czym podniosła się z miejsca i ruszyła labiryntem korytarzy, kiedy nagle poczuła pociągnięcie za rękę. Po chwili znalazła się w jakimś niewielkim, ciemnym pomieszczeniu. Prawdopodobnie był to jakiś schowek albo pomieszczenie gospodarcze. Mężczyzna przycisnął ją swoim ciałem do ściany. To dziwne, ale nie czuła się niebezpiecznie. Zbliżył swoją twarz do jej szyi, muskając nosem.
– Uwielbiam cię w sukienkach – szepnął, po czym złożył delikatny pocałunek na jej obojczyku.
– Rafa? – nie wierzyła, dotykając jego zarośniętego policzka.
– A spodziewałaś się kogoś innego? – prychnął.
– Nie, ja po prostu… – przełknęła gulę – Co ty tu robisz? Co my tu robimy? – ściągnęła brwi.
– Ja? Przyjechałem w odwiedziny do brata, skoro i tak nie mogę grać – jedną dłoń ułożył na jej biodrze, a drugą tuż obok głowy, na ona automatycznie oparła swoje ręce na jego brzuchu, wyczuwając spod koszulki idealnie wyrzeźbiony sześciopak.
– A my? – patrzyła mu prosto w oczy – Co tutaj robimy?
– Boisz się? – zerknął na nią niepewnie.
– Rafa… – westchnęła – Dobrze wiesz, że nigdy nie czułam się bezpieczniej niż przy tobie. Więc nie, Rafa, nie boję się – pokręciła głową.
– To dobrze. – uśmiechnął się słodko, pochylając się nad nią – Bo się bardzo stęskniłem – wyszeptał wprost w jej usta, które następnie pocałował.
– Rafa… – oderwała się od niego – My nie możemy. To nie… – nie dane jej było dokończyć.

– Och, zamknij się już i daj się ponieść. Przecież wiem, że też tego chcesz, Ari. – zatopił się w wargach Polki. Tym razem nie stawiała już oporu. Otoczyła jego szyję ramionami, przysuwając się do Brazylijczyka. Nie myślała. Nie analizowała. Działa instynktownie. A instynkt pchał ją właśnie w ramiona ukochanego. Kiedy miał już pewność, że Hakowska mu nie ucieknie, zaczął przemierzać palcami po jej szczupłym, wysportowanym ciele. Oboje westchnęli, kiedy jego dłoń wkradła się pod koronkowy materiał czarnych stringów i opuszkiem przejechał po szparce. Delikatnie wślizgnął się między gładkie fałdki – Taka mokra. Dla mnie. Tylko dla mnie. – całował jej szyję oraz dekolt. Kilka, a może kilkanaście westchnień później, piłkarz dał im ulgę, złączając dwa ciała w jedność. Nie liczyło się nic tylko oni i ich przyjemność, spełnienie. Gdy było już po wszystkim, gracz Blaugrany odsunął się od dziewczyny, by zapiąć spodnie. Właśnie w tej chwili do Ariadny dotarło, co się stało. Wykorzystała chwilę nieuwagi bruneta i wybiegła z pomieszczenia – Ari! – usłyszała za swoimi plecami, ale nie odwracała się. Biegła, ile sił w nogach, chcąc jak najszybciej znaleźć się na trybunach, obok Nagore, a potem szybko dostać się do samochodu Lewandowskiego i odjechać do domu.

***
* wers tytułowy - "No soy el mismo" Xriz ft. Ana Mena

Komentarze

  1. Kiedyś Ty mnie ochrzaniałaś za kończenie w złych momentach, to teraz ja ochrzanie Ciebie :p Tyle zmian w życiu Ari (i nie tylko xd), wszystko się zaczyna układać, a tu z takim przytupem wraca Rafa. Nie spodziewałam sie takiego zachowania Thiago, ale cóż... Teraz w mojej głowie jest tylko jedna myśl - kiedy Alcantara młodszy i Ari sobie wszystko wyjaśnią. Mistrzynio pisania, czekam na przyszły piątek i mam nadzieje, że coś już zacznie się wtedy wyjaśniać między naszymi zakochańcami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że w życiu bohaterów zaszło wiele istotnych zmian. Ari studiuje i mieszka w Monachium. Ania jest w ciąży. Wszystko powoli zaczęło się układać. Jednak zupełnie niespodziewane przeze mnie, ponowne spotkanie dwójki głównych bohaterów, może znów wszystko poprzewrać. Liczę, że mimo wszystko uda im się porozmawiać i spróbować wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. Czekam na to, co wydarzy się w kolejnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  3. RAFA, OD TAKIEJ STRONY TO CIĘ NIE ZNAŁAM! Jestem pod wrażeniem!!!
    Ari chciała zapomnieć o Rafie i jakoś sobie to ułożyć, kiedy pojawia się on i nagle BUM!
    Teraz tak szybko się go nie pozbędzie! Nie może!

    OdpowiedzUsuń
  4. BAD RAFA, I LIKE IT bahhahaha. Co tu się stało :O Niezłe zaskoczenie, bo nie spodziewałam się go tak szybko. Jak zwykle boski rozdział, czekam na więcej i zapraszam do mnie na nowy rozdział :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym rozdziałem to mnie zaskoczyłaś moja droga ;-) Rafa jako bad boy bardzo mi się spodobał i jeszcze ten fragment w tym kantorku... Ojj kobieto.. Zawału dostanę od tych emocji xd Mam nadzieję, że częściej ich tak będzie ponosić ;-) Oczywiście czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabijeeee cię <3 BAD RAFA? kocham go takiego jaki jest a nie! :* Ajajaj porobiło się....

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry, ale nie ogarnęłam, że dodałaś *czyli jak zwykle ostatnia xD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty