XX: I've cried a thousand storms. I've blown away the clouds


                Kiedy wjechali na prywatne osiedle apartamentowców w jednej z dzielnic Barcelony, minęła już dwudziesta trzecia. Na dworze zapadł zmrok, a alejki oświetlały liczne lampy, dzięki którym bez problemu można było się poruszać. Zgasiła silnik i przeciągnęła się z głośnym jękiem. Brazylijczyk się na nią zapatrzył i zachichotał.
– Mówiłem, żebyśmy się zmienili już jakiś czas temu.
– Lekarz powiedział, że lepiej, żebyś sam nie jechał tak daleko – przypomniała.
– Mała, ale ja przecież nie jechałem sam. Byłabyś koło mnie w razie czego.
– Ugh, tak byłam spokojniejsza. – wzruszyła ramionami ­– I co? Chyba nie jestem aż tak złym kierowcą? Lewy cię nastraszył przy obiedzie – zaśmiała się.
– Wiedziałem, że on nie mówi serio.
– Ciekawe skąd?
– Gdyby uznawał cię za złego kierowcę, na pewno nie pozwalałby na to, żebyś woziła jego córeczkę, mała.
– Może i tak. – westchnęła – Rafa, może to dziwnie zabrzmi, ale mam prośbę – przygryzła wargę.
– Tak?
– Mogłabym przed powrotem skorzystać z twojej łazienki?
– Zapraszam na górę.
                Weszli do środkowej klatki, po czym wjechali na trzecie piętro. Na końcu korytarza znajdowało się mieszkanie piłkarza. Otworzył drzwi i puścił dziewczynę przodem. Ona udała się do przepięknej, szarej łazienki, a on zrobił szybko kanapki i zaparzył herbatę. Po wspólnie zjedzonym posiłku, blondynka błogo się przeciągnęła na krześle przy wyspie kuchennej i z wdzięcznością spojrzała na bruneta.
– Dziękuję za kolację. Wiesz, że nie musiałeś.
– Ty też nie musiałaś mnie odwozić z Madrytu. Ani w ogóle przychodzić do szpitala - wygodnie się oparł.
– Ale chciałam – przyznała.
– No właśnie. Ja też chciałem cię nakarmić – wzruszył ramionami, a następnie wstał i włożył naczynia do zmywarki.
– Nie pierwszy raz – zachichotała.
– Owszem. I nie ostatni. – dodał – Jutro też cię nakarmię.
– Słucham? – zdziwiła się.
– Zrobię jutro śniadanie.
– Ale Rafa… – zaczęła.
– Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci jechać w środku nocy ponad sześćset kilometrów? – uniósł brew ku górze.
– Taki miałam plan… – opuściła głowę i wpatrywała się w swoje palce.
– Nie ma nawet takiej opcji, mała. – pokręcił głową – Zostaniesz tu na noc. Zaraz pościelę ci w pokoju gościnnym.
– Rafinha…
– Nie przyjmuję żadnego sprzeciwu – pogroził jej palcem.
– Ale ja nawet nie mam żadnych ciuchów na przebranie! – jęknęła.
– Do spania wystarczy ci koszulka. – odpowiedział. Poszedł do jednego z pokoi, z którego wrócił po chwili z granatową koszulką z krótkim rękawem od Tommy’ego Hilfigera – Proszę. W łazience jest balsam, krem do twarzy. Chyba się nadadzą. Możliwe, że w pierwszej szafce po lewej są jakieś babskie kosmetyki mojej siostry. Na pewno się nie obrazi, jeśli coś sobie pożyczysz. – puścił jej oczko, a widząc wahanie wypisane na tej pięknej twarzy, dodał twardo – Zostajesz tu na noc, Ari.
– Dobra. – westchnęła – To ja pójdę się odświeżyć w takim razie.
                Stanęła przed dużym lustrem zawieszonym nad umywalką i przyjrzała się swojemu odbiciu. Nie tak to zaplanowała. Od razu po przywiezieniu piłkarza do stolicy Katalonii miała wyruszyć w drogę powrotną. Nie miała w planach kolacji, ani tym bardziej noclegu w jego mieszkaniu. Pokręciła głową. Nie wiedziała, co robić, jak się zachować. Wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodni i wysłała wiadomość Lewandowskiemu. Powinien już spać, ale jeśli przeczyta to rano, nie będzie się martwił, że przyjaciółki nie ma w jego domu.
Rafinha nie chce, żebym jechała w nocy tyle kilometrów i chce, żebym została na noc w jego mieszkaniu. Padam, więc chyba zostanę. XOXO

W szafce, o której mówił Brazylijczyk znalazła płyn do demakijażu Thaisy i waciki, więc wzięła się za zmywanie dzisiejszego makijażu. Zdziwiła się, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. Odblokowała wyświetlacz i przeczytała.
I bardzo dobrze. Nie spieprz tego, Ari. Kochamy Cię XOXO

No cóż… Tego się nie spodziewała. Robert nie dość, że nie spał, to jeszcze cieszył się, że nie wracała na noc i najwyraźniej miał nadzieję na to, że się z Alcântarą dogadają i do siebie wrócą. Jednak dziewczyna nie sądziła, żeby on miał chęć na jakąkolwiek rozmowę. Zwłaszcza o tej porze i po jego dziwnym zachowaniu w trakcie podróży. I tutaj też się zdziwiła, bo kiedy opuściła pomieszczenie, zauważyła siedzącego na kanapie w salonie chłopaka, już przebranego w piżamę. Opierał głowę na dłoniach i zdawał się wyraźnie czekać na Polkę. Podniósł na nią wzrok, gdy tylko wyczuł jej obecność. Obciągnęła bardziej koszulkę, bo nagle zdała sobie sprawę z tego, ile odkrywała. Gospodarz z kolei poklepał miejsce koło siebie, zachęcając, by usiadła. Powoli, niepewnie to uczyniła. Przygryzła wargę i tępo wpatrywała się w panoramę miasta, malującą się za przeszkloną ścianą.
– Ari… Chyba musimy porozmawiać.
– O czym? – wychrypiała.
– O nas? – zakpił – Chciałbym się w końcu dowiedzieć, co się stało we Francji? Dlaczego uciekłaś? Odeszłaś bez pożegnania… Nawet na to nie zasługiwałem? Na głupie „żegnaj”? – spojrzał na nią zbolałym wzrokiem.
– To nie tak… – jęknęła, podkulając nogi pod siebie.
– A jak?
– Gdybym do ciebie wtedy poszła, nie potrafiłabym wyjechać. – zacisnęła oczy – To było jedyne wyjście.
– Ale dlaczego w ogóle wyjechałaś? – naciskał – Zrobiłem coś nie tak? Pośpieszyłem się z czymś? Odnosiłem wrażenie, że dobrze ci ze mną było. Mówiłaś, że kochasz…
– Było mi z tobą wspaniale, Rafinha – pociągnęła nosem.
– Więc co? – złapał jej podbródek i zmusił, by spojrzała mu w oczy – Nie zasługuję na to, by poznać prawdę?
– Bo to by się nie miało prawa udać, Rafinha! – z jej oczu zaczęły płynąć łzy, a i jego oczy się zaszkliły.
– Bo?
– Bo ty jesteś piłkarzem Barcelony, a ja wtedy dopiero zaczynałam studia we Wrocławiu… Nie miałam matury międzynarodowej, więc nie mogłam zacząć studiować tutaj. Normalnie nawet wymian studenckich nie ma na pierwszym roku. Co prawda, ja w drugim semestrze dostałam się na wymianę do Monachium, ale to tylko dlatego, że był wakat, bo ktoś zrezygnował, a ja miałam najlepsze oceny i potencjał, jak to określili wykładowcy. Poza tym Robert też maczał w tym palce… – pociągnęła nosem – Rafa, ja nigdy nie wierzyłam w związki na odległość, rozumiesz? Prędzej czy później któreś z nas by nie wytrzymało, doszłoby do jakiejś zdrady… Poza tym, ja wiem, że życie piłkarza nie jest łatwe i jak coś nie idzie po twojej myśli, to potrzebujesz kogoś, kto cię pocieszy, doda otuchy. A ja? Będąc kilka tysięcy kilometrów stąd nie byłam w stanie ci tego zapewnić, Rafael. Ja… Zrobiłam to dla ciebie. Tak miało być lepiej – odwróciła wzrok.
– Spójrz na mnie. – ponownie ją do tego zmusił – Wcale nie było lepiej. To było okropne. Zostawiłaś mnie. A ja… – przełknął głośno – Nie potrafiłem się po tym pozbierać. Ciągle o tobie myślałem. Miałem nadzieję, że wrócisz, że się odezwiesz.
– Stwierdziłam, że szybko sobie kogoś znajdziesz i o mnie zapomnisz.
– Zapomnę o dziewczynie, którą kocham? – pokręcił głową – Nic z tego, głuptasie.
– Wiem, że mnie kochałeś, ale… – nie dał jej dokończyć.
– Nie „kochałem”, a „kocham”. – zauważył – Nadal cię kocham, Ari.
– Po tym wszystkim, co ci zrobiłam? – pisnęła, a on pokiwał głową.
– Odeszłaś, złamałaś mi serce. Ale potem, kiedy zobaczyłaś mnie na noszach, przyjechałaś za mną do szpitala i postanowiłaś się mną zająć. Pokazałaś, że nie jestem ci obojętny.
– Bo nie jesteś.
– Wiem. – uśmiechnął się lekko – Twój tatuaż mówi więcej niż ci się wydaje.
– Widziałeś go?
– Thiago mi wysłał.
– Thiago?
– Tak. Robert mu o nim powiedział wtedy w szpitalu.
– Wiesz o szpitalu? – otworzyła szeroko oczy.
– Tak. I o tym też musimy sobie porozmawiać, ale to już kiedy indziej, mała.
– Rafinha… To wszystko… Co teraz…będzie?
– To zależy od ciebie.
– Ode mnie?
– Tak, Ari. Od ciebie.
– Kocham cię – uśmiechnął się szeroko i złapał ją za dłoń.
– Wiem, mała. Ale to jeszcze nie jest wszystko.
– To znaczy? – zmarszczyła nosek.
– To znaczy, że to, że mnie kochasz, nie musi oznaczać wcale, że chcesz ze mną być. – westchnął, zacisnął oczy, po czym wlepił w nią swe piękne oczyska – Możesz woleć założyć rodzinę z Isco. Albo jeszcze z kimś innym.
– Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
– Isco – wzruszył ramionami.
– Co Isco? – nie rozumiała.
– Isco powiedział mi, że nie zamierza z ciebie rezygnować, bo chce z tobą założyć rodzinę. Mówię ci to, bo chcę, żebyś miała wybór. Żebyś była w pełni świadoma… – przerwała mu pocałunkiem.
– Isco i ja się przyjaźnimy. Bardzo mi pomógł po przeprowadzce. Często pomagam mu w opiece nad Juniorem. Owszem, Francisco mnie podrywał i dał mi do zrozumienia, co do mnie czuje, ale wie też, że ja kocham kogoś innego. Kocham cię, Rafinha i jeśli tylko zechcesz mnie z powrotem przyjąć do swojego życia… – pogłaskała go po zarośniętym policzku.
– Teraz już się nie boisz związku na odległość? – upewniał się.
– Boję. Ale bardziej się boję, że stracę już na zawsze miłość mojego życia. – złapał ją za szyję i mocno do siebie przysunął – Poza tym, może udałoby się załatwić przeniesienie na kolejny rok akademicki – wzruszyła ramionami.
– Jak ja za tobą tęskniłem! – jęknął i pociągnął ją na siebie – Chyba nie potrzebnie ścieliłem to łóżko w gościnnym – cmoknął jej malinowe usta.
– Czemu? Mam jednak wracać do domu?
– Zwariowałaś? – zaśmiał się – Po prostu, jako moja dziewczyna, będziesz spać w sypialni. Ze mną. Tak normalnie, po ludzku – powiedział, jakby to była największa oczywistość.
– I tylko grzecznie spać, tak? – zaśmiała się szczerze.
– Dzisiaj tak. – przytaknął – Oboje jesteśmy padnięci. Ale odbijemy to sobie. – klepnął ją w tyłek – Dobra, idziemy do łóżka, kochanie. – pociągnął ją za sobą do sypialni – Kocham cię, mała – przyciągnął ją do siebie i cmoknął w szyję.
– Ja ciebie też kocham, skarbie – mocno się w niego wtuliła i po upływie kilku minut już spali.


***
* wers tytułowy - "The Day and the Time" Shakira

Nie wiem, jak to się stało, ale... Cóż... Przepraszam za obsuwę. 
Trzymam kciuki za moje maturzystki (polski i matma już za Wami, kochane!). 
Mam mnóstwo pomysłów w głowie i sama nie wiem, czy przelać je na książkę czy opowiadanie - głównie chodzi o to, czy dalej iść w ff czy coś neutralnego... Ach! A mój "secret project" stanął w miejscu :( Tak bardzo kocham UMed </3
Zapraszam na Ig i bloga -w głównej mierze - z recenzjami ohhmylotus.blogspot.com
Jeśli macie jakieś pytanka - piszcie DM na Ig - na pewno przeczytam, a tam najłatwiej mnie złapać. ;)

Komentarze

  1. Rafa, ty mój kochany cukiereczku! Aż mi wstyd, że w ciebie zwątpiłam i byłam wręcz przekonana, że obleci cię tchórz!
    Kochana, rozdział mnie rozwalił! Serce waliło mi jak szalone i tylko czekałam aż się zejdą bojąc się, ze zaraz nas zaskoczysz i im przeszkodzisz ( potem sobie przypomniałam, ze tylko ja odwalam takie cudowności XD).
    Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze wreszcie wszystko sobie wyjaśnili i Rafa wybaczył naszej słodkiej Ari!
    Mimo wszystko wciąż jest jeszcze jeden, dość duży problem - Isco, ale mam nadzieje, ze splawienie go przez Ari będzie jedynie formalnością i niczego zbyt nie popsuje, bo zaczyna się wreszcie układać tak, jak powinno już ho ho temu!
    Czekam na więcej, kochana! ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. psssst, *zaczyna szeptać* pozwolę sobie zrobić chamską reklamę i zaprosić cię na nowy rozdział http://upewnijmnie.blogspot.com/2018/05/c02r09-i-know-you.html?m=1 :D <3

      Usuń
  2. Na to liczyłam od samego początku, aa! Jak ja się cieszę, że Rafa doprowadził tą rozmowę do końca, że Ari przyznała się do swoich uczuć. Cieszę się jak głupia, ale to dlaczego, że tak bardzo lubię tych bohaterów.
    Nawet Isco nie mógł stanąć im na drodze. Teraz tylko Ari musi z nim pogadać i powiedzieć, że jedyne co może ich łączyć to przyjaźń. Później niech Hakowska się pakuje i 'sru' do Barcelony.
    Do następnego, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Rafcio nareszcie spiął tyłek i postawił kawę na ławę. Miałam obawy co do Ari.. Czy znowu nie ucieknie itd, ale na szczęście ona też wreszcie przyznała się do tego co czuje. Rafa to świetny facet i na pewno uda się im stworzyć piękny a przede wszystkim stabilny związek ;-) Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po otrzymaniu od Ciebie "listy blogów" (za co dziękuję!) stwierdziłam, że najlepiej będzie zacząć od tego "aktualnego". Bo najlepiej być na bieżąco, a pozostałe będę odwiedzać od czasu do czasu ;)
    Rafinhę i Ariadnę dopadła miłość od pierwszego wejrzenia :) A potem, cóż. Zrozumiałe były obawy dziewczyny. Byli ze sobą zbyt krótko, aby była pewna w 100% że dadzą radę przetrwać "na odległość". Jednak mimo to, powinna podzielić się obawami z chłopakiem. Czasami lepiej zaryzykować! A tak to niepotrzebnie obydwoje cierpieli! A potem napatoczył się Isco ... ale muszę przyznać, że jestem z niego dumna ;) W końcu to on doprowadził do tego, że Rafinha porozmawiał z dziewczyną. Inny miałby to gdzieś, tylko walczyłby "nie fair" o nią. Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło (na ten moment) i wrócili do siebie :) Po prostu słodkości <333
    Życzę Ci weny i na pewno będę czekała na kolejną odsłonę :)
    PS. Ja również nie widzę "problemu" w tym, że kibicujemy "wrogim" drużynom haha. Zresztą, ile to ciekawych historii by mnie ominęło jakbym patrzyła tylko w jeden punkt w Madrycie ;D Dlatego zostawiłam u Ciebie ślad ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. The Most Popular Slot Machines In The World - Dr.MCD
    The most 포항 출장샵 popular slot machines 시흥 출장마사지 in the world · 대구광역 출장안마 Slot Machines · Video Poker 전주 출장마사지 · Video Poker 김제 출장안마 · Video Rides · Live Dealer Casino · Roulette · Video Poker

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty