XXIV: There's nothing else I can do but love you the best that I can


                Wierzchem dłoni odsunęła na bok kosmyk, który przykleił się do jej okrytego kropelkami potu czoła. Zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech, po czym wypuściła powietrze i zerknęła w  prawo. Mężczyzna oddychał miarowo. Twarz miał wtuloną w poduszkę. Wyglądał słodko niczym aniołek. Jego opalone, wyrzeźbione ciało wyglądało jak milion dolców w połączeniu z niemalże czarnymi włosami oraz idealnie niebieską pościelą. Nie mogła się oprzeć i zatopiła palce w jego włosach, delikatnie je przeczesując. Piłkarz zamruczał cichutko, lecz nie otworzył oczu.
                Zastanawiała się nad tym, co się właśnie stało. Co oni zrobili. Co ONA zrobiła. Bo o ile Isco był samotnym ojcem, o tyle ona miała przecież chłopaka.  Chłopaka, który ją kochał i którego kochała ona…
I gdzieś pomiędzy tym wszystkim był jeszcze Alarcón. Który nie był Hakowskiej obojętny. Czy to jednak przyjaźń, czy kochanie? Nie była w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czuła się przy nim niezwykle bezpiecznie. Jeśli miałaby dziecko i musiała zostawić je pod czyjąś opieką, na pewno byłby nim Francisco. Był niezwykle miłym, zabawnym człowiekiem. A dzieci go uwielbiały.
 Ari, co teraz będzie? – odezwał się niespodziewanie, co wystraszyło zamyśloną Polkę.
 Co masz na myśli? – wydusiła zdławionym głosem.
 Dobrze wiesz, co mam na myśli, Ari. – westchnął, wpatrując się prosto w jej oczy – Przespaliśmy się ze sobą, ale ty jesteś oficjalnie z Alcantarą. Więc pytam po prostu, jak ty to sobie dalej wyobrażasz?
 Nie wiem, Isco. Naprawdę nie wiem. – oczy jej się zaszkliły – Wiesz, że nie jesteś mi obojętny…
 Wiem, ale nie o to pytałem, Ari. – jęknął, siadając na łóżku – Myślę, że powinniśmy odpocząć, dać sobie chwilę na przemyślenie kilku spraw… –  zerknął na nią kątem oka – Spotkajmy się jutro po meczu. Przyjedziemy tu, położę małego i szczerze porozmawiamy, dobrze? – pokiwała niepewnie głową. Francisco serce krajało się na ten widok, więc złapał jej dłonie w swoje – Nie chcę, żeby między nami było nieswojo. Żeby były jakieś niedopowiedzenia, wątpliwości. Dlatego wytłumaczymy sobie wszystko, zadecydujemy co dalej i życie będzie się toczyło – zaproponował.
 Chyba masz rację, Isco. – podniosła się z łóżka, zawijając się w kołdrę – Ubiorę się i wrócę do siebie. Powinnam pobyć trochę sama.
***
                Denerwowała się w drodze na ligowe spotkanie Realu Madryt. Co prawda był to mecz z beniaminkiem, a ona wcale nie kibicowała Królewskim, więc wynik nie powinien jej interesować. Stres nie dotyczył jednak wydarzenia sportowego, na które wybierała się z przyjaciółkami i gromadką małych brzdąców, a tego, co miało się zdarzyć później.
                Całe wczorajsze popołudnie i dzisiejszy dzień spędziła na leżeniu w łóżku i gapieniu się w sufit. Nie miała nawet ochoty na trening. Swoją komórkę wyłączyła i nawet nie zabrała jej ze sobą z domu. Chciała się odciąć od wszystkich choć na chwilę. Czasami jestem poza zasięgiem całego świata ludzkich spraw. Wtedy przez chwilę wiem, po co żyję i tylko cisza przy mnie jest. Miała nadzieję, że i ona w akompaniamencie ciszy dojdzie do wniosków, czego tak właściwie chce. I kogo.
                Przez całe dziewięćdziesiąt minut gry na boisku nie była obecna. Wgapiała się tępo w murawę, nie dostrzegając w zasadzie nikogo ani niczego. Dopiero ostatni gwizdek arbitra Hernandeza Hernandeza wybudził ją z letargu. Zamrugała pospiesznie kilka razy i patrzyła na piłkarzy w białych koszulkach, schodzących z boiska w niezbyt dobrych humorach. Zerkając na tablicę, zauważyła, że padł remis 2:2. Jednak w grupie jedenastu piłkarzy Realu nie mogła dostrzec Francisco. Jak później wyjaśniła jej Ania, wychowanek Valencii nie mógł dzisiaj odnaleźć się na murawie i trener Zidane zdjął go już w pięćdziesiątej trzeciej minucie. Serce ją zakuło, bo wiedziała, że to ona była przyczyną gorszej dyspozycji piłkarza.
                Wzięła na ręce zmęczonego Juniora i udała się z nim na parking, gdzie przy aucie czekał już jego ojciec. Przejął dziecko, posadził w foteliku i powoli wyjechali z Santiago Bernabeu. Droga niezmiernie im się dłużyła. Nie odzywali się. Nawet radio nie było w stanie zamaskować tej ciszy.
                Zaraz po przyjeździe do domu, Francisco zaniósł syna do jego pokoiku na piętrze oraz ułożył do snu. Korzystając z czasu, Ariadna zaparzyła im herbaty. Kubki ustawiła na tacy, z szuflady pod narożnikiem wyjęła dwa koce i zabrała na taras. Dzisiejszy wieczór był w miarę ciepły, a niebo rozświetlały setki maleńkich gwiazd. Brak chmur i przyjemna temperatura zapowiadały nadchodzące, znacznie już cieplejsze dni w stolicy.
                Usiadła na rattanowym fotelu i upiła łyk parującego napoju. Po chwili dokładnie to samo zrobił Francisco. Małe latarenki rozświetlały wielki ogród, który się przed nimi rozciągał.
 Ari… –  mężczyzna odezwał się jako pierwszy, spoglądając intensywnie na swoją towarzyszkę – Przepraszam cię za wszystko. To nie powinno tak wyglądać. Nie powinienem dać się ponieść emocjom. Wiedziałem przecież, że jesteś z Rafaelem i…
 Nie, Isco, przestań. – weszła mu w słowo – Byliśmy tam oboje. I zrobiliśmy to razem. Nie byłam pijana. Wiedziałam, co robię – prychnęła.
 Więc… –  zaczął nerwowo wyłamywać palce – Co teraz będzie? Chcesz powiedzieć Alcantarze?
 Powinnam. – westchnęła – Ale… Sama nie wiem. – jęknęła – Jestem rozdarta, Isco. Jesteś mi bardzo bliski i uwielbiam cię. Ufam ci i czuję się przy tobie bezpieczna. Nic nie potrafi mi poprawić humoru tak, jak widok ciebie bawiącego się z Juniorem – oczy zaszły jej łzami i głos powoli zaczął się łamać.
 Posłuchaj… Chcę być z tobą szczery. Wcześniej bałem się jak cholera, powiedzieć to na głos, ale teraz… –  wzruszył ramionami – Teraz to nie mam już chyba niczego do stracenia, bo przecież i tak jesteś z nim… Ari… Nigdy w moim życiu nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Od razu cię polubiłem, bo wydawałaś się być taką pozytywnie zakręconą wariatką. I taka właśnie jesteś. Wszędzie cię pełno. Kochasz to, co robisz. Kochasz ludzi. Jesteś bardzo rodzinna i opiekuńcza w stosunku do najbliższych. Imponujesz mi wieloma rzeczami. Nawet tym, jak ogromną wiedzę na temat piłki nożnej posiadasz. Jesteś dowcipna. Jesteś piękna. Jesteś kobietą moich marzeń. Zasypiam codziennie z myślą o tobie. Potem o tobie śnię. A na koniec budzę się i jesteś pierwszym, o czym myślę z rana. Nie wiem, w którym dokładnie momencie to się stało, ale się stało. Zakochałem się w tobie bez pamięci, Ari. I nie żałuję tego. – pokręcił głową, spojrzał jej w oczy, ale widząc łzy, opuścił wzrok na taras – Jesteś moim najjaśniejszym promykiem. Dzień bez ciebie jest niepełny. Jesteś kobietą, którą mój syn uwielbia prawie tak bardzo jak ja. Jesteś kobietą, do której mój syn powiedział mamusiu. Ale jesteś też kobietą, która ma faceta. I nie jestem nim ja. – wplótł palce we włosy i nerwowo pociągnął za końcówki – Nawet nie wiesz, jak bardzo zazdroszczę temu pieprzonemu Brazylijczykowi. Ile bym dał, żeby tylko być na jego miejscu. Żeby być twoim chłopakiem. Potem zostać narzeczonym, aż w końcu mężem. Żeby założyć z tobą rodzinę i oprócz Juniora mieć z tobą gromadkę maleńkich Alarcónów… Żebyś była moja. Na zawsze. Żebyś tylko mnie chciała. Żebyś mnie kochała. Oddałbym wszystko, Ari… –  wyszeptał – Bo tak bardzo cię, kurwa, kocham.
 Isco. – jęknęła, podchodząc do niego i ujmując jego twarz w dłonie – Isco, nie płacz, proszę – zaczęła szlochać, przytulając głowę piłkarza do swojego brzucha.
 Przepraszam, skarbie – wychlipiał w jej bluzę.
 Nie, to ja przepraszam. Jestem tak cholernie beznadziejna, bo nie mogę się zdecydować którego z was bardziej ko… –  urwała w pół zdania, kiedy się zorientowała, co chciała powiedzieć.
 Które z nas bardziej co? – podniósł wzrok i wpatrywał się w nią uważnie.
 Wiesz co, Alarcón.
 Nie, nie wiem – zmrużył oczy.
 Którego z was bardziej kocham, okay? – prychnęła.
 Kochasz mnie? – w jego oczach zabłysła mała iskierka nadziei. Dziewczyna pokiwała głową, a on pochwycił ją w swoje ramiona – Kocham cię, maleńka. – cmoknął jej czoło – I nigdy nie przestanę. Nie ważne, co zrobisz, ani co postanowisz. Moje serce należy do ciebie – objął ją mocniej, gdy zaczęła się trząść. Nie wiedział, czy to z emocji, czy od wiatru, który nagle zaczął wiać, więc wziął ją na ręce i zaniósł do domu, do sypialni, gdzie usnęli wsłuchując się w swoje oddechy.


***
* wers tytułowy - "Darlin'" Avril Lavigne

Mam sobie szukać jaskini? 😰💀

Komentarze

  1. Dziękuję ci za największy wybuch śmiechu, kiedy miałam już się rozplakać ze wzruszenia. Dobrze napisałaś, ale ja źle przeczytałam.. co dokładnie?
    "Bo tak bardzo cię, kurwO, kocham"🤣🤣🤣 Nie że oceniam Ari że sypia z jednym i drugim i obu kocha, ale może jednak coś podprogowego w tym było?
    Oczywiście ty tak genialnie piszesz, a talent marnuje się na taką Ari.. Za dobrze, dwóch trzyma, żadnego innej nie odda🙈 Chciałam deklarację? Mam. Chciałam rozdział? Też mam.. kurcze, musze pomyśleć nad następnym życzeniem. Może Alcantara chociaż nie będzie chciał tkwić w takiej dziwnej relacji i podejmie za nią wybór? Bunkry najlepsze są w Gdańsku, pełno tuneli pod miastem, zapraszam! Aczkolwiek ja akurat cię tam nie wsadzę(bardziej oprowadzę) bo chyba jestem w takim momencie, że cokolwiek napiszesz i zdecydujesz będzie dla mnie dobrze. Jestem mega ciekawa jak to dalej będzie.. to jak, może podłączysz się do mnie i wstawisz rozdział w sobotę?😁😁😁🙏🏼 Weny kochana, buziaki i słodkich snów!❤️💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cooo?! haha, nie no, nie mogę z Ciebie ;p
      Rozdział w sobotę? Hmm... Nie wiem, czy dam radę, ale się postaram. Wiesz - muszę wybrać sukienkę na wesele, buty itepe itede XD
      Buziaki <3

      Usuń
  2. Świetnie ! Świetnie ! Świetnie !
    Bardzo mi się podoba , a do tego mogę stwierdzić , że jestem w 100 % za Isco i kibicuję mu z całych sił ! Niech walczy o tą cudowną dziewczynę ! Niech się nie poddaje ! Tym bardziej , że już jej wyznał co czuje , swoją drogą .. Pewnie wiele go to kosztowało .. Facet i takie wyznanie ! Zresztą każdy by miał ten sam 'problem' na jego miejscu , nie tylko mężczyźni.
    Czekam niezbyt cierpliwie na nexta , mam nadzieję tylko , że Rafa nie zamorduje Isco za to co zrobili z Ari , o ile się przecież dowie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. Morderstwo? Tego - jeszcze - nie rozważałam :D

      Usuń
  3. Coś pięknego, wzruszyłam się jak nic! Zal mi tak bardzo Isco, bo chłopak zakochał się bez opamiętania, tylko tez sobie trochę zawinił... wiedział to od dawna, mógł jej wszystko wyznać wcześniej, a nie zwlekać z oświadczeniami aż w końcu Ari pogodzi się z Rafą. No właśnie, Rafa... zal mi go również. Dziewczyna go zdradza, kocha go, ale jednak nie do końca, bo Isco tez, no i się zrobiła z tego niezła telenowela. Wciąż bardziej przekonuje mnie Isco, ale no nie wiem... Ari powinna to wszystko niezle przemyśleć, bo może skoro myśli, ze kocha dwóch i nie umie wybrać jednego, to nie powinna w ogóle wybierać? Powinna to czuć, a nie wybierać jakby była w jakimś konkursie ;D
    kocham, ściskam, życzę weny i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli podpowiadasz, że powinna pójść za głosem serca? Pożyjemy, zobaczymy ;D
      Buziaki, kochana! <3

      Usuń
  4. Wyznanie Isco było niesamowicie wzruszające, naprawdę. Szkoda mi i jego i Rafy, bo to Ari nie może się zdecydować, którego chce, a oni na tym wychodzą najgorzej. Chociaż chyba najgorzej to ma Rafa, bo biedaczek nawet nie wie, że dziewczyna mu w Madrycie rogi przyprawia i to z kim? Z Isco, który ją kocha.
    Jestem ciekawa, co to będzie dalej i mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się mój boski Brazylijczyk.
    Do następnego.

    Aaa, w wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, że się pojawi :D
      Lecę! :))

      Usuń
  5. Rozdział cudowny jak zawsze tyle że dalej nic nie wiemy. Ari wie że kocha ich obu ale nie wie którego ma wybrać. Na dodatek Rafcia dalej żyje w niewiedzy.. Uwielbiam takie napięcia w twoim opowiadaniu💕 czekam na next 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wiem, jak chcę to zakończyć, więc bądźcie cierpliwe! ;p

      Usuń
    2. A no.. Spoko 😅 tylko z cierpliwością to u mnie różnie bywa 😊

      Usuń
  6. Isco, Ty podrabiany romantyku ... wzruszyłam się, no!
    Cóż, Ari kocha obydwóch chłopaków, albo raczej jednego kocha, a drugi jest dla niej ważny, jednak myli to z miłością. Pytanie tylko, który jest którym? ;o Myślę, że rozłąka z Rafaelem, mieszkanie w innych miastach i posiadanie takiego Isco pod ręką, miało wpływ na to, co się teraz dzieje. Chociaż ... nie "zauważyłam" aby w jakiś sposób tęskniła za Brazylijczykiem. Mało kiedy przewija się w jej myślach ;) Cóż, zobaczymy! Sama jestem ciekawa, bo nie jestem w stanie zgadnąć. Zawsze jak obstawię jednego, to drugi wychodzi na prowadzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała wiedzieć który jest którym 😂🤷🏼‍♀️

      Usuń
  7. Obiecałam, że postaram się nadrobić dzisiaj wszystko i tak też zrobiłam. Choć przyznam, że spodziewałam się skończyć późnym wieczorem, a tym czasem nawet nie zauważyłam, kiedy minęło te ponad dwadzieścia rozdziałów.
    Przyznam, że przez pierwsze trzy-cztery rozdziały podchodziłam trochę sceptycznie do tego opowiadania. Jak dla mnie wszystko działo się trochę jakby za szybko, za gwałtownie. Dlatego myślałam, że przeczytanie kolejnych części tyle mi zajmie.
    Ale potem było zdecydowanie lepiej i naprawdę się wciągnęłam. Bohaterowie, opisy… No po prostu podoba mi się i tyle.
    Bardzo polubiłam Ariadnę ( choć jej imię piszę, literując na głos. Tak na wszelki wypadek). Jest po prostu normalną, bardzo sympatyczną dziewczyną, a nie jakąś gwiazdką od siedmiu boleści. Uparcie dąży do celu, choć potrafi też być uroczo delikatna.
    Co do panów Rafaela i Isco… Przyznam, że mam w tym całym galimatiasie mieszane uczucia. Na początku zdecydowanie byłam team Rafael. Po prostu od i Ariadna wydawali mi się dla siebie stworzeni. Czas, który spędzili we Francji był wspaniały, randka z kebabem i w ogóle…No normalnie cud, miód i orzeszki. Gdy Adiadna postanowiła tam po prostu wyjechać i to bez słowa wyjaśnienia, to myślałam, że urwę jej łeb. Ja rozumiem, że chciała jak najlepiej dla Rafaela, ale mimo wszystko zachowała się trochę nie fair.
    I teoretycznie teraz powinnam się cieszyć, że są znowu razem, że ze sobą porozmawiali, a podróż do Barcelony zakończyła się w taki, a nie inny sposób. Można by rzec, że jest idealnie.
    Tylko, że w tym momencie na scenie pojawia się Isco. I wszystko automatycznie się komplikuje. Na początku niespecjalnie go polubiłam, ale za to pokochałam Juniora ( bo ja ogólnie mam słabość do dzieci). Ale wraz z kolejnymi rozdziałami, coraz bardziej przekonuję się do Isco. A moment, w którym Junior nazwał Ariadnę mamusią… <3 <3 <3 I teraz chyba zaczynam przechodzić do na stronę Isco. Bo on tu jest na miejscu, pod ręką dziewczyny. A ona nie wydaje się specjalnie tęsknić za Rafaelem. Zresztą po wspólnie spędzonej nocy sama nie wie, co czuje. Chyba kocha obydwu. Chyba, bo coś mi się wydaje, że prawdziwą miłością obdarza tylko jednego. Ale pytanie pozostaje, którego?
    Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię na śmierć. W każdym razie na pewno zostaję tu do końca historii, a w tym momencie dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin
    https://neverbeluckyone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo <3 Dziękuję za taki piękny i długi komentarz!
      Cieszę się, że Ci się podoba. ;) Co do kwestii Rafa vs Isco... Sama nie mam do końca pewności, którego z panów wybierze Ari ;p
      Pozdrawiam! <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty