XXVI: I czuje mocno zbyt. I za prawdziwa jest, aby to kryć.


                Wylegiwałam się na leżaku, łapiąc intensywne promienie słoneczne. Obok mnie, na trawie, mały Isco budował zamek z klocków. Dzisiejszy dzień spędzaliśmy we dwójkę. Ania zabrała ze sobą Klarę na kilka dni do Polski, a Lewy i Isco byli na treningu regeneracyjnym po wczorajszym meczu.
                Liście na drzewach lekko się poruszały, przez co owiewał nas delikatny wietrzyk, dając choć chwilę wytchnienia od ostatnich upalnych dni. Zsunęłam okulary przeciwsłoneczne z nosa i zerknęłam na mój telefon. Uznałam, że to dobra pora na podwieczorek dla chłopczyka.
– Junior, chodź, pójdziemy na trochę do domku. Zrobimy coś do jedzonka, hmm? – wyciągnęłam dłoń w kierunku loczka, którą momentalnie pochwycił.
– A co bedziemy jeść, mami?
– Co powiesz na placuszki owsiane?
– A z zura..zurawi… – próbował wymówić.
– Będą z żurawiną, kochanie. – ucałowałam jego główkę – Włączę ci bajeczkę, a w czasie, jak ty będziesz grzecznie oglądał, to ja zrobię jedzonko. Umowa?
– Umowa! – pisnął zadowolony, oglądając „Wojownicze żółwie ninja”.
                Wyjęłam z szafki i lodówki potrzebne produkty, po czym zaczęłam przygotowywać posiłek. Kiedy ściągałam z patelni pierwszą turę placuszków, poczułam mocne ręce na moich biodrach.
– Wracam zmęczony z treningu, syn grzecznie siedzi i ogląda bajkę, a moja mała kuchareczka pichci coś pysznego w kuchni. – wyjęczał mi do ucha, przygryzając je – Chciałbym, żeby tak było codziennie. Jakbyś jeszcze do tego dołożyła loda… – klepnął mnie w tyłek, śmiejąc się.
– Głodnemu chleb na myśli. – wystawiłam w jego stronę język – Bierz ten talerzyk i zanieś Juniorowi. I weź mu do tego ten świeży soczek z lodówki.
– Matka roku! – krzyknął, wychodząc z pomieszczenia, na co się głośno zaśmiałam – Żoną roku też byś mogła być – dodał, wracając.
– Tak? A co bym musiała zrobić? – zaplotłam ręce wokół jego szyi.
– Zostać czyjąś żoną – wzruszył ramionami.
– Ej! – pacnęłam go lekko w głowę.
– No przecież żartuję. – cmoknął mnie prosto w usta – Ale taka na przykład kąpiel nago w basenie w blasku księżyca… Mały lodzik i seks…
– Nie zapominaj, że mamy małego brzdąca w domu, Casanova.
– Właśnie do tego piję. – zjechał dłońmi na moje pośladki. Ścisnął je mocno i posadził mnie na blacie – Moja mama chce wziąć do siebie na kilka dni małego. I pomyślałem, że my moglibyśmy wtedy zająć się tylko sobą… – pocałunkami wyznaczał ścieżkę przez moją szyję, na dekolt – Tylko my. Basen. Zero ubrań. Max namiętności. Co ty na to? – zapytał, skubiąc mój sutek przez koszulkę.
– Brzmi kusząco – wymruczałam.
– Akurat zdążymy się naładować zanim wyjadę na zgrupowanie przed mistrzostwami.

***
                Zastanawiałam się, jak dotarłam do tego miejsca. Byłam normalną, spokojną, dobrze uczącą się nastolatką, a teraz? Teraz leżałam nago na tarasie w towarzystwie wspaniałego piłkarza, podczas gdy mój chłopak – też świetny piłkarz – znajdował się kilkaset kilometrów stąd. Od zawsze gardziłam zdradami, a teraz stałam się jedną z tych okropnych kobiet, które robiły swoich mężczyzn w bambuko. No cóż. Nie byłam z tego dumna. Momentami wręcz czułam do siebie nienawiść. Ale co z tego, skoro wystarczyło jedno spojrzenie Alarcóna, żeby kolana mi się ugięły?
– O czym tak myślisz, hmm? – zapytał brunet, gładząc moją szyję.
– O tym, jak sobie skomplikowałam życie. – westchnęłam – Jakby były w tym jakieś zawody, to pewnie bym wygrała.
– Kotku… – złapał mnie i przesunął tak, że teraz leżałam na nim – Wiem, że to popieprzone, ale… Ale ja nie chcę z ciebie rezygnować. Kocham cię, maleńka. – musnął moje spierzchnięte usta swoimi – A poza ty, cholernie seksowna z ciebie mamuśka – klepnął mnie lubieżnie w tyłek.
– Kiedy Junior wraca od babci? – wtuliłam się w umięśnione ciało mojego kochanka.
– Jutro wieczorem. Mama tu przenocuje, przyjdzie na mecz i w niedzielę wróci do siebie. – na chwilę zamilkł, a ja zaczęłam odpływać – Kochanie?
– Mhm – wymruczałam.
– Polecisz ze mną do Rosji?
– Isco, dobrze wiesz, że nie mogę. Ludzie mogliby coś zacząć podejrzewać. A ja chcę to wszystko załatwić na spokojnie. Bez wścibskich pytań, spojrzeń i przede wszystkim mediów.
– To znaczy, co chcesz załatwić? – w jego spojrzeniu dostrzegłam małe ogniki.
– Chcę porozmawiać z Rafaelem. Przyznam się do wszystkiego. Już i tak za długo to ciągnę. – jęknęłam – Ale musisz zrozumieć, że on jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę, żeby przeze mnie cierpiał. Już raz go kiedyś skrzywdziłam. Chcę to zrobić jak najdelikatniej się da.
– Zerwiesz z nim? – otworzył szeroko oczy.
– Francisco... – usiadłam, chwytając pareo, którym osłoniłam swoje intymne miejsca – Od początku studiów jedyne o czym myślałam zaraz po przebudzeniu to Jakie dzisiaj zajęcia? Co muszę podszkolić? Czy wcześniej wypuszczą nas z tego wykładu? Na co zaliczyłam ostatnią kartkówkę? Na początku w Madrycie też tak było. A teraz? Wiesz o czym myślę, kiedy się budzę? – pokręcił głową, więc mówiłam dalej – Czy wstaliście już z Juniorem? Jaką historyjkę na dobranoc opowiedzieć małemu? Czy dobrze się czujecie? Czy zagrasz w meczu? Czy nic cię nie boli? Czy myślisz o mnie? Teraz moje myśli kręcą się tylko wokół was dwóch. Jesteście moimi mężczyznami i nie potrafię sobie wyobrazić, że budzę się i nie przytulę Juniora albo ciebie. – wzruszyłam ramionami – Jesteście moim wszystkim. Wyparliście Rafaela z mojej głowy.
– Kocham cię! – wydarł się, przewracając mnie ponownie na plecy i zawisając nade mną – To może, skoro nie chcesz jechać do Rosji, zajmiesz się Juniorem i przyjedziecie na ewentualny finał?
– Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
– Na pewno nie. Ona chce lecieć na mistrzostwa, ale uważa, że dla małego to mogłoby być uciążliwe i w ogóle…
– Zgadzam się z nią w stu procentach.
– To jak? – potarł o siebie naszymi nosami.
– Zajmę się małym i przylecimy na finał.

***
                Moje życie zawsze było dość nieprzewidywalne i szalone. Zawsze, kiedy miałam już jakiś ułożony plan, musiało wyniknąć coś dodatkowego. Coś, co mogło pokrzyżować moje dotychczasowe plany. Tym razem był to ślub. Ślub Coral i Sergiego – przyjaciół Rafinhi. Dostaliśmy zaproszenie na uroczystość. Wspólne. No cóż – w końcu byliśmy parą, nieprawdaż? Nie miałam wyjścia. Zgodziłam się.
– Poczekaj. – zawodnik Królewskich nerwowo przeczesał włosy – Czyli chcesz mi powiedzieć, że dostaliście zaproszenie na ślub Sergiego? – pokiwałam głową na tak – I że ty się zgodziłaś tam z nim jechać? – znowu przytaknęłam – Nie, no zajebiście! – wyrzucił ręce w górę – To w sumie, jak już tam będziecie, to może zapytaj Coral, kto im to wszystko organizował, weź jakieś namiary, bo może wy z Rafaelem będziecie następni!
– Kochanie, uspokój się. – podeszłam do niego i ułożyłam dłonie u dołu jego brzucha – To tylko kilka dni. Nie chcę robić mu pod górkę. Pojadę z nim, potowarzyszę, a już po weselu szczerze z nim porozmawiam i powiem, że odchodzę.
– I ja mam się niby zgodzić na to, żeby moja ukochana jechała z innym facetem na wesele jego kumpla z drużyny? – prychnął.
– Ale to będzie jednocześnie okazja, żeby zakończyć ten związek, Isco. – jęknęłam, przysuwając się do niego bliżej – Junior te kilka dni spędzi u babci, a ja go potem zabiorę do Madrytu. Będziemy tu razem na ciebie czekać – cmoknęłam jego szczękę.
– Naprawdę z nim zerwiesz po tym weselu?
– Tak. A potem będę już tylko twoja, panie Alarcón.
– Hmm… Podoba mi się to, panienko. – ścisnął moje pośladki, dociskając do siebie najmocniej, jak się dało – To może jak wrócę, pojedziemy dokądś razem na wakacje? Tylko we trójkę? Ja, ty i nasz maluszek? – wyszczerzył się.
– Bardzo chętnie. – objęłam dłońmi jego szyję – Ale z Juniora już wcale nie jest taki maluszek – zauważyłam. Chłopiec bardzo szybko rósł i był bardzo inteligentny jak na swój wiek.
– To możemy się zawsze postarać o kolejnego malucha. – poruszył brwiami – Takiego maleńkiego, maluteńkiego – zaczął kreślić niewielkie kółeczka na moim odsłoniętym brzuchu.
– Nie żartuj, Isco – parsknęłam.
– Ale ja wcale nie żartuję! – oburzył się – Bardzo chętnie zasiałbym ziarenko na twojej grządce! – nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.
– Właśnie! Muszę się umówić do ginekologa, bo tabletki antykoncepcyjne mi się kończą.
– Nic nie musisz – rzucił pewnym głosem.
– Powiem inaczej, Alarcón: muszę wypisać tabletki albo koniec z bara bara – lekko się o niego otarłam, chcąc podkreślić przekazaną informację.
– A ja ci mówię, żebyś nie szła po te tabletki. I nie ma mowy o końcu bara bara. – pokiwał paluszkiem – Po prostu możemy zacząć robić dzidziusia – pocałował mnie namiętnie.
– Isco…
– Junior na pewno by się ucieszył z brata albo siostrzyczki, więc to nie jest problem. Ja też chciałbym mieć z tobą dziecko. Teraz decyzja należy tylko do ciebie, kochanie. Nie będę naciskał. Ty zadecyduj.


***
* wers tytułowy - "Czuć za mocno" Mannei

Wróciłam cało z obozu i przychodzę do Was z nowym rozdziałem! 😋
W Dojo było wspaniale - te osoby, które śledzą mnie na Insta zapewne widziały, bo był mały spamik, hehe. 😇 Faktem jest jednak, że bardzo wypoczęłam - psychicznie rzecz jasna, zresetowałam umysł, odcięłam się od pewnych rzeczy i kilka zrozumiałam. Jeśli któraś z Was, moje drogie, zastanawia się nad wyjazdem na Camp by Ann i ma na to środki, to z czystym sumieniem polecam! Kilka rzeczy możecie przeczytać tutaj -> https://ohhmylotus.blogspot.com/2018/09/camp-by-ann.html Pojawiło się w necie mnóstwo dziwnych informacji dotyczących obozu, które nijak się mają do rzeczywistości, więc jeśli miałybyście jakieś pytanka, to śmiało - z chęcią odpowiem na WSZYSTKIE. Możecie je słać na mojego maila, wpisywać w komentarzach albo odezwać się do mnie na DM na Insta. 😉

Co do opowiadania... Powoli będziemy się zbliżać ku końcowi - tak jak zapowiadałam. W planie jest jeszcze jeden rozdział oraz epilog, który będzie jednak dość długi i duuuużo się będzie w nim działo. Żebyście jednak nie myślały sobie, że w końcu będziecie mieć ode mnie spokój - mam nowe pomysły, które zamierzam realizować! Także trzymajcie za mnie kciuki.
Buziaki!

Komentarze

  1. Nie wiedziałam do końca od czego zacząć, ale zobaczyłam nagle tytuł tego opowiadania, "miłość jak ogień" i zaczęłam się śmiać, bo w tym rozdziale był taki ogień jak kiedyś koledzy na zielonej szkole robili. Od zapalniczki i dezodorantu Rexony... A potem zaczęłam dusić się śmiechem i powstrzymywać pisk delfina, rozumiejąc, że tytuł mojego opowiadania jest nielepszy🤣🤣🤣 Czujesz to? Ogień!🔥🔥Dajcie strażaka🤭😂😂😂 [chwila na ochłonięcie] Bo w tym ogniu, to drogiej Ariadnie potrzeba kubełka zimnej wody. Może na tym weselu zrobią jej Ice bucket challenge..(wiem że to dawno bylo modne ale... Marzę!)jak nie, to chociaż Celebrity Splash, bo to jest taka celebrytka, że tylko do telewizji brać🙈
    Nie miej mi za złe moich śmiesznych a jednak złośliwie zabarwionych uwag, ale mam głupawkę, bo jutro pierwszy raz po tygodniu (chociaż nadal nie powinnam) wychodzę z domu i jadę w dzicz szukać grzybów. Wiem, że tam takich emocji jak tutaj nie doświadczę, więc jak nic nie będzie, to bede czytać drugi raz rozdział.. bo takie emołszyns miałam, że normalnie aż mi policzki spuchnęły... tydzień temu już wprawdzie ale jednak!!
    [To moment, w którym zastanawiam się, czy ten komentarz nadaje się do publikacji][A ten, to moment, gdzie dochodzę do wniosku, że to chyba jednak dobrze, że będą cenzurować internet XDDD]
    Co mi tam. Na początku zanim zacznę pluć ogniem [miejsce na mój duszący śmiech XDDD][oddech][głęboki oddech][dobrze że jutro jadę bo potrzebuję powietrza😂😂] to chciałam zaznaczyć, iż mimo przeciwności losu, polegających na niskiej pojemności moich szarych komórek, a przez to moim zinterpretowaniu głównej bohaterki jako osoby o niezaawansowanym poziomie umysłowym, bardzo szanuję, wielbię i podziwiam to opowiadanie jak i jego autorkę. Od zawsze podziwiam tu twoją jakość, bo gdybyś ty nawet napisała stronę o przygodach małej nornicy Josha to to by było fantastyczne i godne nobla. Pełen respekt.
    A co do bohaterów.. Widziałaś moje miny, więc nie wiem, czy moje liche "umiejętności" pozwolą na ubranie w słowa dłuższe niż "XD".
    Nie zrozum mnie źle. Pomysł jest mega. Przez to właśnie twoje opowiadania są takie unikatowe, nikt tego nie podrobi ani nie wpadnie na nic podobnego, to jest niesamowite i tutaj też ogromne brawa. (Brawa to wielka sprawa.)(bo oklaski to już z łaski) ale pozostawiając "rozumowanie" w moim wykonaniu jako pseudo samozwańczego autora, jestem też czytelnikiem i mam prawo do sprzeciwu, chcąc komerchy i nudów (jak u mnie w najbliższych rozdziałach na co serdecznie zapraszam już dziś!!!) 1.Ari, a dlaczego nie możesz zerwać przed ślubem, tylko upijesz się na weselu i zatańczysz i skończysz w łóżku akurat kiedy skończą się tabletki..? 2.Isco... ty dzbanie..... (tu wychodzi mój brak skllsów literackich i nie dokończę) 3.AUTORKO nie tak szybko epilog no.. Czekam na nowości ale ja zaczęłam się przywiązywać do tej patologii.. 4. Gdyby to dziecko było bardziej świadome, to widząc, co mu się odwala w domu, wzięłoby tobołek jak Koziołek Matołek i ruszyłby po całym świecie aby dojść do Pacanowa, by przedstawić tam historię swojego ojca i uczynić go tamtejszym burmistrzem.
    Przykro mi, że nie umiem napisać ci ładnego, merytorycznego , czegoś wnoszącego komentarza. Przykro mi, jeśli cię to nawet nie śmieszy, ale mnie to tez nie będzie śmiezyło jak się obudzę, to teraz tak tylko....
    Ogolnie to naprawdę kocham i podziwiam. Do następnego, uciekam zanim coś jeszcze postanowię głupiego napisać😂 Love❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! Mam teraz przez Ciebie taką głupawkę, że chyba zaraz wszystkich sąsiadów w bloku obudzę! :D
      A tak serio, to chyba mnie jednak troszkę rozgryzłaś... Ale trudno - opowiadanie jest już w całości napisane, więc nie będę nic zmieniać! ;p
      Love <3

      Usuń
  2. Powiem Ci jedno ... ja nadal do końca jej (tobie) nie wierzę haha ^^ chodzi mi o to, że zawsze jak jestem czegoś pewna, to nagle sytuacja zmienia się diametralnie i na czole wręcz mam napisane LOL :D Dlatego ja cierpliwie czekam bo podświadomie czuję, że ten dłuuuugi rozdział będę czytała z uchylonymi w szoku ustami :D
    Nie żebym miała coś przeciwko Isco, bo on razem z Juniorem w pakiecie zawsze i wszędzie zdobędą moje serducho, ale w tej historii Rafael zawsze był bardzo ważny dla niej, więc to jeszcze różnie może się skończyć. Widzisz do czego mnie doprowadziłaś? Nie wierzę Ci w nic ^^ :D
    Isco i Ari są razem genialni. Zachowują się jak stare dobre małżeństwo :D Teksty piłkarza zawsze rozwalają mnie na łopatki. Inna by się obraziła, ale jego ukochana puszcza sobie te aluzje mimo uszu "A niech se pogada!" ^^
    No nie ukrywajmy, skomplikowała sobie życie że hoho! Ja nawet pomyślałam (czytając o tych dzidziusiowych planach) żeby przypadkiem z Rafaelem nie wpadła ;o
    Ja kciuki trzymam bo na prawdę lubię twój pokręcony styl, który zawsze wywołuje u mnie wybuch śmiechu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę powiedzieć... Na pewno "coś" się jeszcze wydarzy. Następny rozdział będzie dość krótki, ale przeniesiemy się do Rafaela. Za to epilog... Myślę, że Was nim zaskoczę :D

      Usuń
  3. Cieszę się, że w następnym rozdziale będzie Rafael, bo... szczerze się za nim stęskniłam! Może Isco jest super słodki i mega opiekuńczy, ale naprawdę brakowało mi obecności mojego ulubieńca, także czekam! 😁
    Naprawdę Ari pokomplikowała sobie życie i jestem bardzo ciekawa co się wydarzy w epilogu... Zapowiadają się FAJERWERKI, a ja ich nie mogę się doczekać.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och. Fajerwerki to mało. Epilog to będzie... OGIEŃ :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty