VIII: Así, se fue esclareciendo
Leżała na łóżku
po wyczerpującym treningu. Ania dała jej dzisiaj naprawdę w kość, dlatego
dziewczyna nie myślała teraz o jakimkolwiek ruchu. Lewandowska wyszła kilka
minut wcześniej na spotkanie ze swoimi podopiecznymi piłkarzami, by porozmawiać
o ich dietach, więc kiedy rozniosło się głośne pukanie do drzwi, Hakowska była
wściekła. Jęknęła przeciągle i powoli się podniosła, podeszła do drzwi i je
otworzyła, nie patrząc nawet na przybysza. Skierowała się z powrotem na
posłanie, na które opadła.
– A ty co taka zmarnowana? –
zaśmiał się kapitan Reprezentacji Polski.
– Twoja żona chyba chce mnie
wykończyć. – westchnęła – Poszła na spotkanie z Arkiem, Teo i Sławkiem.
– Wiem. – usiadł na pobliskim
fotelu – Ale ja przyszedłem z tobą pogadać.
– Ze mną? – zdziwiła się – Co
się stało?
– Nic się nie stało. Po prostu
chciałbym zasięgnąć twojej opinii.
– Okay – wypowiedziała powoli.
– Ajka… – podrapał się po głowie – Nie wiem, jak zacząć.
– Rob, spokojnie. – posłała mu
delikatny uśmiech – Co by to nie było, postaram się wziąć to na klatę.
– Posłuchaj… Tylko się nie
obraź czy coś, okay? Nie bierz tego do siebie.
– Dobra, teraz zaczynam się bać
– przewróciła się na bok i przyjrzała przyjacielowi.
– Chodzi o to, że… – przeczesał włosy palcami, po czym spojrzał jej
prosto w oczy – Co chwilę pojawiają się jakieś plotki transferowe i oczywiście
większość z nich to bujda, ale nie wszystkie.
– Do czego zmierzasz?
– Do tego, że faktycznie Real o
mnie pytał – wyrzucił to z siebie.
– Ale nie bardzo rozumiem, co
ja mam z tym wspólnego?
– Ajka… Wiesz, że jesteś dla
mnie i dla Ani jak siostra i cenimy twoje zdanie. Poza tym masz ogromną wiedzę
o piłce nożnej, a z ligi hiszpańskiej to ty praktycznie nie wychodzisz. No i
chciałem cię zapytać, co byś sądziła o moim potencjalnym transferze do Madrytu?
– Mam być miła czy szczera? –
zaśmiała się.
– Bądź sobą, czyli szczerą
zołzą – wyszczerzył się.
– Robert, wiesz, że uważam cię
za wspaniałego piłkarza, jednego z najlepszych napastników na świecie i jestem
pewna, że szybko przystosowałbyś się do realiów La Liga, ale nie sądzę, żeby to
był odpowiedni moment na zmianę klubu.
– Mów dalej – zachęcił.
– Ja wiem, że Real kusi
pieniędzmi i pogodą, ale… – przygryzła
dolną wargę – Oni mają w składzie w napadzie Benzemę, który jest w dobrej
formie zawsze, kiedy jest zdrowy. Dodatkowo ściągają do siebie Moratę. Media
twierdzą, że mogą go chcieć sprzedać za większą kasę do Premier League, ale
szczerze w to wątpię.
– Czemu?
– Odkupić odkupią go na pewno,
bo obowiązuje ich tańsza cena.
– Czemu go nie sprzedadzą?
– Bo będą chcieli sprawdzić,
czy się dobrze rozwinął. Zresztą, jeśli zagra kilka meczów, jego cena rynkowa
zapewne wzrośnie.
– Fakt.
– Do tego trenerem jest teraz
Zidane, a więc facet, który bezpośrednio przed objęciem pierwszej drużyny
pracował z rezerwami, co wiąże się z tym, że na pewno będzie chciał wypróbować
jakiegoś młodego napadziora i oszlifować diament. Obstawiam, że będzie
korzystał z Asensio. A i Isco można wypróbować w bardziej ofensywnym
ustawieniu. Zawsze jest też w odwodzie Cristiano, który bez problemu może
zagrać na dziewiątce.
– Ugh, chyba masz rację –
pokiwał lekko głową.
– Robert, posłuchaj… To nie
tak, że ja nie chcę, żebyś grał u Królewskich, bo życzę ci wszystkiego
najlepszego i dobrze o tym wiesz. Po prostu sądzę, że dopóki Benzema nie
odejdzie, nie powinieneś się tam pchać. Może poczekaj jeszcze rok? Nie zarzucaj
całkiem rozmów, tylko powiedz, że potrzebujesz czasu czy coś takiego –
wzruszyła ramionami.
– Masz rację, Ajka. Dziękuję
ci, kochana – pochylił się i cmoknął ją w policzek.
– Do usług – puściła mu oczko.
– No to kwestia mojej
przyszłości jest już rozstrzygnięta. Na następny sezon zostaję w Monachium. A
twoja przyszłość? – uniósł brwi ku górze.
– Co masz na myśli?
– No wiesz… Ty i Rafinha to coś
poważnego?
– Mhm. – pokiwała głową –
Wpadłam po uszy – błogi uśmiech wypłynął na jej usta.
– Co w takim razie ze studiami?
– A co ma być? W październiku
zaczyna się rok akademicki.
– No tak, ale gdzie będziesz
studiować?
– We Wrocławiu. Co ty takie
dziwne pytania zadajesz, jakbyś mnie nie znał w ogóle?
– Bo po prostu pomyślałem, że
będziecie chcieli być bliżej siebie.
– Ale… No tak. – zakryła twarz
dłońmi – On wróci do Barcelony…
– Ej, Ajka. – poderwał się z
siedzenia i kucnął koło łóżka blondynki – Nie załamuj się. – pogłaskał ją po
głowie – Nie rozmawialiście jeszcze o tym, co będzie po EURO?
– Nie – otarła pojedynczą łzę z
policzka.
– Ajka… – westchnął – Coś razem ustalicie.
– Robert… Będziemy oddaleni od
siebie o kilka tysięcy kilometrów…
– Ale istnieją przecież związki
na odległość.
– Nigdy w nie nie wierzyłam –
wyznała.
– Ari…
– Co ja mam zrobić? –
popatrzyła na niego sarnimi oczami.
– Musisz to sobie wszystko
poukładać. Jeśli się kochacie, to ja nie widzę powodu, dla którego miałoby się
wam nie udać. Pomimo dystansu.
– Jasne. – nabrała powietrza –
Możesz mnie zostawić samą?
– Nie przejmuj się tak.
Wszystko się ułoży. – cmoknął jej czoło i wstał – Trzymaj się, mała –
powiedział i wyszedł z pokoju.
Świat Ariadny
właśnie zachybotał niczym po trzęsieniu ziemi. Lewandowski zwrócił jej uwagę na
pewną ważną kwestię, o której ani ona, ani zdaje się Rafael wcześniej nie
pomyśleli. Jakby zupełnie zapomnieli, że po EURO każde z nich będzie musiało
powrócić do swych obowiązków. Piłkarz do swojej drużyny, a Polka na studia do
Polski.
– Nie, nie, nie! – krzyknęła,
kopiąc nogami na łóżku i szarpiąc włosy – To nie tak miało wyglądać! – nie
potrafiła już powstrzymać łez. Wiedziała, że na początku lipca będą musieli się
rozstać. Nie było innej opcji. Ona nie mogła rozpocząć studiów w innym kraju,
nie posiadając międzynarodowej matury i nie będąc studentką po wymianie. A nie
chciała rzucić studiów. Nie po to tyle pracowała na oceny i dobre wyniki matur.
Poza tym, źle by się czuła, będąc utrzymanką swojego chłopaka.
Tak więc musieli
się rozstać. Nie było odwrotu. Ktoś kiedyś powiedział, że czasami miłość po
prostu nie wystarcza i chyba właśnie tak było w przypadku tej dwójki.
Ariadna
sprawdziła w wyszukiwarce najbliższy lot do Polski. Był jutro o dziesiątej
rano. Szybko zarezerwowała jedno z ostatnich dostępnych miejsc i przelała
pieniądze. Otarła, spływającą po jej policzku słoną łzę, po czym podniosła się
i ruszyła w kierunku szafy. Najpierw wyciągnęła z niej walizkę, do której
następnie zaczęła wkładać kolejne ubrania. Tak zatraciła się w tej czynności,
że nawet nie zauważyła, kiedy do pokoju weszła jej przyjaciółka.
– Ari? Co ty robisz? – zmarszczyła brwi.
– Pakuję się – westchnęła.
– Rafael cię dokądś zabiera? – wyszczerzyła się.
– Nie. Wracam do Polski.
– Co?! O czym ty mówisz? – krzyknęła przerażona – Pokłóciliście się?
– Nie. – jęknęła, siadając na fotelu – Anka, ja nie wierzę w związki
na odległość. Nie mogę tak… – rozpłakała się – Ja… On… Tyle tysięcy kilometrów…
To nie ma prawa się udać!
– Ari, panikujesz… – podeszła
do niej i przytuliła – Nie musicie ucierpieć na odległości…
– Nie, Ania, ja tak nie potrafię. Boże, co ja zrobiłam, po co się w to
wpakowałam? – schowała twarz w dłoniach.
– Bo się zakochałaś, kochanie. Miłość nie wybiera.
– Ania… Ja muszę to zakończyć, zanim to wszystko zajdzie za daleko.
– Co zamierzasz? – westchnęła.
– Kupiłam bilet. Jutro o dziesiątej wylatuję z Francji.
– A Rafael? Rozmawiałaś z nim?
– Nie. – pokręciła głową – Spotkam się z nim wieczorem.
– Ari…
– Nie, Ania. Ja już podjęłam decyzję.
O osiemnastej
pojawiła się przed hotelem, gdzie już na nią czekał Brazylijczyk. Przywitali
się słodkim pocałunkiem, a Hakowskiej nagle zrobiło się niezwykle smutno, kiedy
dotarło do niej, że to ich ostatnie takie wspólne chwile. Ciężko przełknęła
ślinę, złapała piłkarza za rękę i ruszyli do restauracji na kolację.
Dziewczyna
zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Starała się trzymać nerwy na wodzy, nie
odkrywać swoich uczuć. Wychodziło jej to bardzo dobrze, dopóki nie znaleźli się
w jego hotelu, w jego łóżku, nadzy. Wtedy poddała się wszystkim swoim uczuciom.
Dała się im pochłonąć całkowicie. Całowali się z ogromną pasją. Traktowali
swoje ciała jak świątynie. Czcili je. Naznaczali czułymi pocałunkami. Czuli
się, jakby byli ze sobą od zawsze.
Gdy zasypiali, za
oknem już świtało. Ariadna ułożyła się na boku i przyglądała brunetowi. Starała
się zapamiętać każdy kawałek jego boskiego ciała. Wiedziała, że to nie będzie
łatwe. Wręcz przeciwnie – będzie ekstremalnie trudne i bolesne. Złamie tym dwa
serca. Ale wychodziła z założenia, że lepiej teraz niż miałoby się to stać za
kilka lat po zdradzie któregoś z nich.
Kiedy zegar na
szafce nocnej wskazywał czwartą dwadzieścia nad ranem, zebrała z podłogi swoje
ubrania, założyła je i po cichu wymknęła się z pokoju. Z rozmazanym makijażem,
płacząc, szła do swojego hotelu. Kochała Rafaela całym sercem i dlatego chciała
go chronić. Chciała dać mu poczucie wolności. Nie chciała być zbędnym balastem,
nie będąc w stanie być przy nim wtedy, kiedy by jej potrzebował. Miała dopiero
rozpocząć studia i niemożliwym było, żeby w razie kontuzji zawodnika, poleciała
do Barcelony i go wspierała. Rafa zasługiwał na kobietę, która byłaby przy nim
przez cały czas. A ona nie była w stanie mu tego dać.
W pokoju od razu
zamknęła się w łazience, gdzie zmyła make– up i przebrała się w dresy na
podróż. Usiadła na balkonie i przyglądała się budzącemu się miastu. Kolejne łzy
spływały z jej oczu, ale nie miała już siły, by je ścierać. Siedziała zapłakana
na kafelkach, kiedy obok niej pojawili się Lewandowscy. Oboje.
– Ajka… – zabrał głos zawodnik
Bayernu.
– Zamówisz mi taksówkę? Muszę za pół godziny wyjechać, żeby zdążyć na
odprawę.
– Ari… Może się jeszcze zastanów? Może powinnaś dać wam szansę?
Przecież…
– Nie, Aniu. To moja ostateczna decyzja. Muszę to zrobić.
– Jak Rafael na to zareagował? – spytał brunet, ale odpowiedziało mu
milczenie – Ajka, do cholery! Nie powiedziałaś mu?! I co?! Masz teraz zamiar
tak po prostu zwiać?! – zaczął się wydzierać na blondynkę.
– Muszę!
– Niby dlaczego?! – nie opuszczał tonu głosu.
– Bo się boję! – wybuchła – Boję się, rozumiesz? Boję się, że będzie
mnie potrzebował, a mnie przy nim nie będzie. Że nie będę mogła go należycie
wspierać. Że chociażby moją obecnością nie będę mogła mu pokazać, jak bardzo go
kocham. Że będę jego kulą u nogi, bo w potrzebie jakaś inna kobieta będzie go
wspierać, ale on będzie zobowiązany przez nasz związek. – popatrzyła w oczy
napastnika – Nie mogę mu tego zrobić. Kocham go najmocniej na świecie i dlatego
odchodzę teraz, kiedy ból nie będzie tak duży, jaki byłby za kilka lat po
czyjejś zdradzie, bo prędzej czy później by do tego doszło. Robię to dla niego,
Robert.
– Jesteś tego pewna?
– Wiem, że będzie bolało. Że skrzywdzę i jego, i siebie, ale nie mogę
postąpić inaczej.
– Możesz zatrzymać się u nas, jeśli chcesz – wtrąciła się karateczka.
– Nie, w Monachium może jej szukać, przecież Thiago wie, gdzie
mieszkamy. – pokręcił głową Lewy – Jeśli chcesz się zatrzymać u nas, to możesz jechać
do naszego domu na Mazurach. Tam nikt cię nie będzie szukał, a nawet jeśli, to
i tak cię nie znajdą.
– Okay – pokiwała głową.
– Spakowałaś wszystko? – pogłaskała ją po plecach brunetka.
– Tak. Mogę mieć jeszcze do was prośbę? – potwierdzili zgodnie – Nie
mówcie mu, gdzie jestem, dobrze?
***
Kabuum! :D Co Wy na to? Ari wyjedzie? A może Rafa zdąży ją dogonić?
*wers tytułowy - "Ella es mi fiesta" Carlos Vives ft. Maluma
Myślałam, że może dłużej potrwa ta sielanka z racji tego, że siedzi mi w głowie to co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńTeraz będzie się męczyć z tym, że nic nie powiedziała Rafaie :( Oj już mu współczuje... JA GO MOGĘ POCIESZYĆ! Rozważ to :D
Czekam na kolejny rozdział!
Czy będzie ją to męczyć? Może coś sprawi, że nie? ;p
UsuńI nadal nie zdradziłaś mi swoich przypuszczeń! >.<
Napisałam przecież, że pojawi się pan o inicjałach I.A (bo, co będę zdradzać wszystkim!) i Ari będzie w M. :D
UsuńNo cóż... Trochę jeszcze na to poczekasz, ale zapewne domyślasz się przyczyn ;D
UsuńTego się nie spodziewałam :o. Najbliższy czas na pewno nie będzie dla nich łatwy. Po części jednak rozumiem postępowanie Ari i jej decyzję o zakończeniu wszystkiego w tym momencie . Liczę jednak, że nie wszystko jeszcze stracone. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. 😊
OdpowiedzUsuńUdało mi się zaskoczyć! :D
UsuńWiedziałam, wiedziałam, wiedziałam ! No i dlaczego to zrobiłaś ? Źle było ???
OdpowiedzUsuńMój biedny Rafa <3
PS. przeczytałam komentarze i jeden mnie naprawdę zaskoczył... Pan I. A i Ari w M. ?! o.O
Co Ty wymyśliłaś ?????
Czekam kochana ! :**
I przy okazji zapraszam na ostatni rozdział na http://dejame-amar-al-solitario.blogspot.com/
Buźka :)
No ja wiem, że wiedziałaś, haha! ;*
UsuńNo cóż... Pan I.A. i M. pojawią się...wkrótce ;p
Wpadam szybko w przerwie meczu i... zabije Cię za to! Jak mogłaś popsuć tą sielankę? Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale nie byłam jeszcze na to gotowa.. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa coś Ty dalej wymyśliła, więc czym prędzej chce kolejnego piątku. :D
Jak się dowiesz, co wymyśliłam, to mnie chyba zabijesz #ups! ;p
UsuńTa sielanka była dla mnie zbyt podejrzana! Wiedziałam, ze dojdzie właśnie do czegoś takiego, ale przyznam, że miałam nadzieje na jeszcze trochę tego dobrego klimatu. Nie wiem co dla nas przygotowałaś, ale nie mogę się doczekać, bo uwielbiam drama time, a chyba właśnie tu nadchodzi!
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie, bo dodałam nowy rozdział <3
Kochana, drama to będzie tu dłuuuugo! ;p
UsuńJuż biegnę i się melduję <3
No nie.. To nie tak miało być.. Jak się Rafa o tym dowie to będzie katastrofa gorsza od Titanica.. . Mam nadzieję że jakoś to odkręcisz bo nie wyobrażam sobie co będzie dalej.. Oczywiście czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuńBędziesz musiała poczekać, bo nie puszczę pary z ust. ;)
Usuńhttp://youarebemynumberone.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJezuuuu zabije cię! Znajdę i zabiję! GDZIE JESTEŚ>>>> Jak tak mogłaś! Wiedziałam coś się szykuje ale że aż tak?! OSZ TY>>
OdpowiedzUsuńNIE NAWIDZĘ CIĘ>>>UGH wiedziałam że tak będzie! Zabiję cię za to...zabiję! Gdzie jesteś hę?! Jak można tak skrzywdzić Rafę? Jak on na to zareaguje? UGH
OdpowiedzUsuń