VII: La vida es pura pasión, hay que llenar copa de amor
Nadal nie wierzyła, że dała mu się wyciągnąć do
francuskiego klubu! Nigdy w życiu by nie pomyślała, że będzie na imprezie w
samym środku tygodnia. A tu co? Kołysała się właśnie w rytm „La Copa de la
vida”, obejmując dłońmi szyję brazylijskiego piłkarza w jednym z lepszych
paryskich lokali. W środę.
– O czym tak myślisz? – zagadnął, pochylając się nad jej uchem, by go
usłyszała.
– O tym, że jest środek tygodnia, a my imprezujemy. To chyba nie
przystoi profesjonalnemu piłkarzowi? – zaśmiała się.
– Kochanie, ja też mam wakacje. – pokręcił głową z rozbawieniem – I
korzystam z nich, spędzając miło czas z moją kobietą. Co w tym złego?
Okręcił nią i
mocniej do siebie przysunął. W krótkiej, opiętej małej czarnej i bordowych
szpilkach wyglądała zabójczo. Nie potrafił oderwać od niej wzroku już od
hotelu. Była uosobieniem jego marzeń. Nie tylko z wyglądu, ale też z
charakteru. Jasne, była charakterna, ale był pewien, że przez to nigdy nie
będzie im się w życiu nudzić. Mimo że znali się tak krótko, miał pewność, że to
z nią chciał spędzić resztę życia. Łatwo potrafił sobie wyobrazić ich dwójkę z
dużym psem w ogrodzie wielkiej willi na przedmieściach Barcelony. I gromadkę
maluchów ganiających się nieopodal basenu. Ta wizja przyprawiała go o szeroki
uśmiech na ustach. Nawet nie zorientował się, kiedy nadszedł czas powrotu.
Jako że noc była
ciepła, a oni nie byli zmęczeni, postanowili iść na piechotę. Zmierzali w
kierunku obu hoteli, kiedy Ariadna zorientowała się, która była godzina.
Zatrzymała się natychmiast, pociągając przy tym Rafaela, którego dłoń była
spleciona z jej.
– Przecież ja nie mogę wrócić o tej porze do pokoju! Anka już śpi od
kilku godzin… - jęknęła.
– Kotku, przecież to żaden problem. – zaśmiał się i ją przytulił.
Dziewczyna popatrzyła na niego spod byka – Zostaniesz na noc u mnie i już –
wzruszył ramionami, jakby to była najoczywistsza oczywistość na świecie.
– No nie wiem… - wahała się.
– Przecież ja już u ciebie spałem i jakoś przeżyliśmy. Chodź, bo zaraz
zacznie świtać – objął ją w pasie i poprowadził w kierunku swojego hotelu.
Kiedy
przekroczyli próg pokoju, chłopak nalał im zimnego soku pomarańczowego, a
następnie wyjął z szuflady koszulkę, którą wręczył blondynce. Podziękowała mu
nieśmiałym uśmiechem i poszła wziąć prysznic. Szybko zmyła makijaż, założyła
pseudo piżamę i cicho przemknęła do pokoju. Rafa zniknął w łazience na niecałe
dziesięć minut, po czym położył się obok niej na łóżku. W samych bokserkach.
Oboje leżeli na wznak. W końcu Alcântara przekręcił się na bok, wlepiając wzrok
w swoją dziewczynę.
– Co się tak gapisz? – chichotała.
– Patrzę, jaki mam skarb obok siebie.
–odgarnął z jej twarzy włosy i przysunął się bliżej – Kocham cię, wiesz?
– najpierw musnął swoim nosem jej, a potem delikatnie ją pocałował.
– Jesteś najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło – wyszeptała,
prosto w jego usta. Składał na jej ustach krótkie pocałunki, które zostały po
chwili zastąpione przez coraz bardziej namiętne. Ich języki oddały się dzikiemu
tańcu. Ariadna wplotła palce w krótkie włosy mężczyzny, delikatnie pociągając
za końcówki. On przesuwał dłońmi wzdłuż jej wysportowanego ciała. Zawahał się
chwilę, docierając do skrawka jej koszulki, ale nie zauważając żadnego
protestu, wsunął rękę pod ubranie. Delikatnie opuszkami gładził jej kręgosłup,
nie zaprzestając pocałunków. Co chwilę odrywała od niego usta, by zaczerpnąć
powietrza, lecz szybko wracali do poprzedniej czynności. Robiło jej się coraz
bardziej gorąco. Wiedziała, że to wszystko działo się szybko, ale nie mogła ani
nie chciała go odsunąć. Wręcz przeciwnie – chciała go jeszcze bliżej siebie. W
pewnym momencie oparł dłoń na jej biodrze i mocno ją pociągnął tak, że znalazła
się tuż pod nim. Nawet nie pomyślała, że rozsuwa nogi, by zrobić mu miejsce –
to się działo automatycznie. Położyła ręce na jego plecach i przymknęła oczy,
rozkoszując się słodkimi pocałunkami składanymi na jej szyi. Było jej tak
błogo. Nie zawahała się ani chwili, kiedy Rafael niepewnie podciągnął jej
koszulkę i ją zdjął. Pociągnęła go na siebie i poczuła, jak podniecony już był.
Nie protestowała, gdy zaczął bawić się jej piersiami. Całować, ssać brodawki.
Czerpała przyjemność, oczekując nieuniknionego. Gdy w końcu oboje byli kompletnie
nadzy, Rafinha popatrzył jej prosto w oczy. Można było z nich wyczytać nie
tylko pożądanie, ale przede wszystkim miłość. Założył prezerwatywę, delikatnie
pocałował usta ukochanej, a potem powoli zaczął się w niej zagłębiać, chcąc nie
sprawić jej bólu.
Zatracili się
oboje. Nie wiedzieli, kiedy wzeszło słońce. Nie mieli pojęcia, kiedy zasnęli.
Liczyło się tylko to, że byli razem. W swoich objęciach. Szczęśliwi.
Obudzili się koło
południa. Ich pierwszą czynnością był słodki pocałunek. Piłkarz nie chciał, by
wracała do swojego pokoju, ale cierpliwie mu wytłumaczyła, że musiała się
przygotować na wieczorny mecz Polski z Niemcami.
– Hmm, chyba zadzwonię do Marca, żeby zapytać, gdzie siedzi Dani –
rzucił, ziewając.
– Po co? – zdziwiła się.
– Dani to fajna dziewczyna i jestem pewien, że się
polubicie. Będzie ci raźniej. – podszedł do niej od tyłu i mocno objął, chowając twarz w
zagłębieniu szyi blondynki – O której będziesz gotowa, kochanie?
– Jak przyjdziesz, to będziesz. Przecież cię nie wygonię – zaśmiała się.
– Mecz jest o dziewiątej, tak?
– Mhm. – potwierdziła – A teraz już naprawdę muszę iść – próbowała się
od niego odsunąć, ale było to niemożliwe.
– Wolałbym, gdybyś tu ze mną została.
– I co byśmy tu niby robili, co?
– Parę rzeczy by się znalazło, kochanie. – zassał skórę na jej
obojczyku – Moglibyśmy zostać w łóżku cały dzień.
– Kochanie, dzień to już się prawie skończył. – zauważyła – Przyjdź za
jakieś dwie godzinki. Ja akurat zdążę zrobić krótki trening z Anią i wziąć
prysznic.
– Okay. – westchnął, wypuszczając ją ze swych objęć – Będę za dwie
godziny – cmoknął jej malinowe usta na pożegnanie.
***
Kiedy arbiter
zagwizdał przeciągle, oznajmiając tym samym koniec meczu z wynikiem
bezbramkowym, zorientowała się, ile tak naprawdę minęło już czasu. Na Stade de
France przyszli dwie godziny wcześniej, by odszukać partnerkę ter Stegena. Rafinha miał rację i
dziewczyny natychmiast złapały świetny kontakt, na co nie miały okazji przy meczu otwarcia, więc szybko wszystko
przearanżowały tak, że siedziały na trybunach obok siebie. Przegadały ze sobą pełen
mecz, w trakcie którego Alcântara cały czas trzymał dłoń na udzie ukochanej.
Wszyscy świetnie się czuli i bawili. Kolejny wieczór Ariadny we Francji należał
więc do wspaniałych. Zapewne dlatego, że był to po prostu kolejny wieczór w
towarzystwie dwudziestotrzylatka.
Do hotelu
wracali, trzymając się za ręce. Wyglądali jak typowa, zakochana w sobie para.
Oboje unosili się trzy metry nad niebem. Zapatrzeni w siebie. Świat dla nich
nie istniał. Rafaela nie ruszały nawet docinki starszego brata. Po raz pierwszy
w życiu czuł, że znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. I
przede wszystkim z odpowiednią osobą. Nigdy wcześniej nie snuł planów na
przyszłość, ale przy niej nie mógł się powstrzymać. Uwielbiał o niej myśleć.
Rozmawiać z nią. Dotykać jej. Po prostu z nią być.
***
*wers tytułowy - "La copa de la vida" Ricky Martin
Rafael i Ariadna wyglądają na idealną parę. Ich szczęście daje się odczuć z każdym przeczytanym słowem tego rozdziału. Obawiam się tylko, że niedługo mogą pojawić się jakieś problemy. Jest po prostu zbyt wspaniale, aby trwało to cały czas. Mam tylko nadzieję, że nawet jeśli pojawią się jakieś przeciwności, to sobie z nimi wspólnie poradzą. Już czekam na kolejny. 😘
OdpowiedzUsuńMoże dam im jeszcze chwilkę spokoju ;)
UsuńOjejku, kolejny cudowny rozdział, niesamowicie cieszący oko. Nie mam nic innego do napisania, nasza parka cieszy się swoją obecnością i po prostu niech trwa to jak najdłużej! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTo się tak fajnie czytało! Rafa taki grzeczny, że mam wrażenie, że zaraz wyskoczy nam tu z jakąś dziewczyną, która została w Hiszpanii :D Ja, jego największa fanka, bym go o to miała posądzać? To by było dobre :D
OdpowiedzUsuńOboje mają takie bajkowe życie w tej Francji! Zobaczymy co będzie dalej! Czekam!
Haha, aż o takie teorie spiskowe mnie podejrzewasz? ;p
UsuńPs. JA JUŻ WIEM CO KOMBINUJESZ!
UsuńWiem kto tu się pojawi! :(((((((((((((
Nie twierdzę, że nie kombinuję ;p No to kto się pojawi? :D
UsuńPAN O INICJAŁACH F/I. A.!!!
UsuńZakochani są wspaniali 😍 nic więcej nie mam do napisania, bo przeczytałam kolejny świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBuziaczki, i do następnego piątku ❤
Dziękuję! ;*
UsuńPara idealna ! *.* I Rafa taki przekochany <3
OdpowiedzUsuńjak się zastanowiłam, to może niech oni nie wracają z tej Francji, co ??
Czekam ! :*
Zapraszam na nowy rozdział :)
Usuńhttp://dejame-amar-al-solitario.blogspot.com/
No właśnie, powrót coraz bliżej...
UsuńJuż do Ciebie biegnę, kochana! ;*
Powiem krótko : <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń