XXI: W morzach ulotnych dni wyspa to ja i Ty
Promienie słoneczne
przedzierały się przez jasnoszare rolety typu dzień/noc. Blondynka przetarła
oczy dłońmi zaciśniętymi w piąstki, po czym błogo się przeciągnęła. Podniosła
powieki, kiedy poczuła silne ramię zaciskające się ciaśniej wokół jej talii.
Powoli budził się Rafael. Zamrugał kilka razy i spojrzał na kobietę obok.
Uśmiechnął się szeroko, podpierając się na łokciu.
– Dzień dobry – złożył
na jej ustach słodki pocałunek.
– Dzień dobry. –
pogłaskała go po zarośniętym policzku, wtulając się w jego szyję – Masz bardzo
wygodne łóżko.
– Cieszę się. –
zachichotał – Może to sprawi, że będziesz tu z wielką chęcią przyjeżdżać i
zostawać na noc?
– Rafa! – jęknęła,
klepiąc go w klatkę piersiową.
– No co? – skrzywił się –
To takie dziwne, że mam nadzieję widzieć moją dziewczynę często w moich
objęciach? I przez to w moim łóżku? – oburzył się i delikatnie odsunął od
Polki.
– Oczywiście, że nie! –
od razu zaprzeczyła – Wiem, że mieszkam w Madrycie, gdzie studiuję, ale kiedy
tylko będę mogła, to będę tu do ciebie przyjeżdżać. – ponownie się wtuliła w
piłkarza – I będziemy codziennie ze sobą rozmawiać. I pisać. I w ogóle.
– Wiem, kochanie, wiem. –
pogłaskał jej nagie ramię – A pomyślisz o zmianie uniwersytetu na ten tutaj? –
zadał niepewnie pytanie.
– Jak tylko wrócę do
stolicy, to umówię się na spotkanie z dziekanem i zobaczę, co da się zrobić. –
westchnęła – Chciałabym móc ci obiecać, że kolejny rok akademicki spędzę tutaj,
ale wiesz, że nie mogę. – przez kilka minut trwali w ciszy, wsłuchując się
jedynie w swoje oddechy – Ale damy sobie radę, prawda?
– Damy. – pokiwał głową –
Kochamy się i chcemy być razem, więc damy sobie radę. Będzie dobrze, kochanie.
Chciała mu wierzyć. Tak
bardzo chciała, żeby to wszystko się udało. Żeby IM się udało. Jednak chcieć to
jedno, a móc to drugie. Nie zawsze mamy to, czego chcemy. Czasem los rzuca nam
pod nogi coraz to kolejne kłody, śmiejąc się pod nosem na nasz widok –
potykających się i upadających…
***
Do stolicy wróciła w
szampańskim nastroju. Była szczęśliwa obrotem spraw. Wszystko sobie z Rafą
wyjaśnili i zaczęli od początku. Wiedziała, oboje wiedzieli, że nie będzie
łatwo, ale byli zgodni co do tego, że powinni spróbować.
Kiedy tylko wysiadła z
Audi, usłyszała swoje imię wykrzykiwane przez najsłodszego chłopca, jakiego
dane jej było poznać. Natychmiast się odwróciła i najwyraźniej zrobiła to w
odpowiednim momencie, bo już po kilku sekundach jej szyja otoczona była
drobnymi rączkami.
– Ciociu, gdzie byłaś? –
zapytał maluch, wlepiając w nią swe wielkie oczka.
– W Barcelonie,
kochanie. – cmoknęła jego czoło, nosek i kolejno oba policzki – A co się stało,
hmm? – zapytała, roztrzepując jego bujne loczki.
– Nic takiego. Po prostu
bardzo za tobą tęskniłem, wiesz?
– Och, kochanie, ja za
tobą też. Jesteś moim malutkim słoneczkiem, Francisco.
– Ej, a ja to co? –
zaśmiał się Francisco Senior – Chodźcie do domu, bo chyba zanosi się na deszcz.
– objął ramieniem kobietę i dziecko, po czym skierowali się do jego posiadłości
– Ari, napijesz się herbaty?
– Z cytryną, cynamonem i
goździkami. – wyszczerzyła się do gospodarza, który tylko westchnął głośno,
idąc do kuchni – Włączymy telewizję, skarbeńku? – zwróciła się do chłopczyka,
który zdążył rozsiąść się już na wielkiej kanapie.
– „Wojownice zółwie
ninja”! – zakrzyknął wesoło, klaszcząc przy tym w dłonie. Zerknęła spod
przymrużonych powiek na ojca malca, który usiadł właśnie koło niej.
– No co? – zrobił niewinną
minę – Nie moja wina, że Nacho to kretyn, który powiedział mojemu synowi, że
jeden z piłkarzy PSG jest podobny do jednego z bohaterów…
– Ugh, ja z nim kiedyś
nie wytrzymam. – jęknęła – Dobra, włącz mu tę bajkę, a ja pójdę tylko do
łazienki. Całą drogę się nie zatrzymywałam, żeby dojechać jak najwcześniej.
Piłkarz zrobił to, o co poprosiła go Polka, a następnie
podążył za nią. Kiedy wychodziła z toalety, mało co nie dostała zawału.
Odetchnęła głęboko i pokiwała na niego palcem.
– Po co byłaś w
Barcelonie? – zapytał bez ogródek, stojąc oparty o ścianę.
– Odwiozłam Rafaela do
niego do domu. Lekarz zabronił mu latać samolotem, a musiał się jutro stawić w
klubie. Miałam dzisiaj wolne na uczelni, więc postanowiłam, że go zawiozę –
wzruszyła ramionami.
– A dlaczego wróciłaś
dopiero dzisiaj?
– Jazda po nocy i tyle
kilometrów to nie jest dobry pomysł. Przespałam się i przyjechałam.
– Mhmm. Przespałaś się u
niego czy z nim?
– Co? – zatkało ją. Nie
wierzyła, że mężczyzna zadał jej takie pytanie.
– To, co słyszałaś,
Ariadna. – spojrzał na nią zbolałym wzrokiem – U niego czy z nim?
– Alarcón, to nie jest
twoja sprawa – wkurzyła się.
– Czyli z nim –
prychnął.
– Porozmawialiśmy. –
przyznała nieśmiało – I wróciliśmy do siebie.
– Tsa. Fajnie wiedzieć. –
odepchnął się od ściany i ruszył na kanapę – Chodź na bajkę, bo nie będziemy wiedzieć,
o co chodzi.
– Isco… – westchnęła.
Lecz on tylko machnął ręką i zajął się bajką. Nie wiedząc,
jak powinna się zachować w tym momencie, usiadła obok niego. Junior od razu
przeczołgał się przez kolana ojca i wtulił ufnie w blondynkę. Podświadomie na
jej twarz wdarł się uśmiech. Ucałowała po kolei wszystkie palce loczka, po czym
cmoknęła i jego włosy. Starszy z Alarcónów przyglądał się uważnie tej sytuacji,
a jego serce topniało.
– Wies, ciociu… – ciszę
przerwał najmłodszy z towarzystwa – Bo ja cię baldzio, ale to baldzio mocno
kocham. Jesteś najlepsia. Kocham cię tak mocno jak tatusia. Byłabyś najlepsią
mamusią pod słońcem! – dał jej buziaka i odwrócił się w stronę ojca – Kocham was,
tatusiu i mamusiu – powiedział, po czym ziewnął i jeszcze mocniej objął Hakowską.
– Też cię kochamy
skarbie. Całym serduszkiem – wyszeptała wzruszona kobieta, głaszcząc go po
głowie.
Po kilku minutach Isco Junior już spał w ramionach ukochanej
cioci. Ona też zamknęła oczy, kołysząc malcem. Piłkarz wykorzystał ten moment,
by zrobić tej dwójce zdjęcie. Potem powoli wyjął syna z objęć dziewczyny i
zaniósł do jego pokoiku, do łóżeczka. Zapatrzył się na jego spokojną
twarzyczkę. Nie zauważył, że w drzwiach stanęła Polka.
– Masz najcudowniejszego
syna na świecie – odezwała się cichutko.
– Wiem. – uśmiechnął się
– Szkoda, że jego matka tak nie sądziła – westchnął.
– Isco… – podeszła i
złapała go za ramię – Wiesz, że to, że ona odeszła, to nie jest twoja wina,
prawda?
– Tak. – pokiwał głową –
To po prostu jest czasem ciężkie, kiedy on mówi, że chciałby, że mamusia tu
była. Ale najwyraźniej znalazł już swój ideał mamy – uśmiechnął się lekko.
– Zaskoczył mnie tym.
– Mnie też. Nie
spodziewałbym się, że powie kiedyś do kogoś…mamusiu – na końcu jego głos się
załamał. Hakowska przyciągnęła go do siebie i przytuliła.
– Isco… Ciiii… Hej,
będzie dobrze. – zaczęła nim kołysać zupełnie tak, jak jakiś czas wcześniej
robiła to ze śpiącym już malcem – Mały ma kochające babcie i ogrom szalejących
na jego punkcie ciotek. Nie będzie mu brakowało kobiecej ręki w wychowaniu,
mogę cię zapewnić. Jemu nie da się odmówić. Odziedziczył po tobie ten urok –
zachichotała.
– Oby był skuteczniejszy
niż mój urok…
– Czemu? – zmarszczyła brwi,
przyglądając się piłkarzowi.
– Bo mój nie jest wcale
tak świetny. Kobieta, na której mi zależy jak cholera, nie łapie się na ten
cały urok – wzruszył ramionami.
– Kiedyś kogoś sobie
znajdziesz, Isco. Jesteś wspaniałym facetem. I niejedna chciałaby mieć kogoś
takiego jak ty przy boku.
– Może niejedna, ale nie
ta jedna, której ja chcę. – odsunął się od niej. Widziała w jego oczach ból,
smutek i…łzy – Przepraszam.
– Isco…
– Masz rano zajęcia.
Powinnaś już iść – rzucił, po czym najzwyczajniej w świecie wyszedł z pokoju i
zbiegł po schodach. Stała tak jeszcze chwilę, zastanawiając się nad tym, co
właśnie zaszło. Gdy zeszła na dół, nigdzie nie widziała gospodarza. Wiedziała,
że musiał w takim razie zamknąć się w siłowni i tam pewnie wyrzucał z siebie
to, co w nim siedziało.
Serce ją zabolało, kiedy opuściła posiadłość Alarcónów. Sama
nie wiedziała, co czuła. Widząc takiego słodkiego Juniora, który nazwał ją „mamusią”
oraz Isco z tym zbolałym wzrokiem na wieść o jej relacji z Rafaelem. Pociągnęła
nosem i udała się do domu obok, gdzie mieszkała razem z Lewandowskimi. Zbyt
dużo emocji jak na dziś.
* wers tytułowy - Sylwia Grzeszczak "Kiedy tylko spojrzę"
Wracam po dłuuugim czasie. Nie będę kłamać - nie wiem, czy na dobre. To zależy od weny, czasu i chęci. Ale jeśli mnie porządnie zmobilizujecie i zachęcicie, to możliwe, że coś jeszcze się tu pojawi ;p
Widzisz, Oliwia? Kazałaś mi się wziąć za pisanie i oto jestem XD
Dajcie znać, co sądzicie o rozdziale, o zachowaniu naszej Ari i... Isco (obu) :D
Łapcie mnie na Instagramie i męczcie o kolejny rozdział - o ile chcecie ;p
Buziaki!
Rafael to typowy facet! Tylko jedno mu w głowie i wcale nie zamierza się z tym kryć :D Ale Ariadna takiego go właśnie kocha, a to jest najważniejsze. Życie w dwóch osobnych miastach to na pewno ciężki test dla związku, ale skoro przez tak długo czas nie przestali się kochać, to co to dla nich kilka miesięcy? Szczególnie że z Barcelony do Madrytu i odwrotnie wcale nie jest daleko :)
OdpowiedzUsuńAle ... w Madrycie jest też ktoś dla niej ważny. Ariadna kocha małego Isco, traktuje prawie jak syna, ale nie powinna nawet przez chwilę poświęcić swojego szczęścia dla iluzji bycia matką dla niego. Bo go tym tylko skrzywdzi. Nie kocha starszego Isco, jest on dla niej tylko przyjacielem i o tym powinna pamiętać. Bycie ciocią tak, bycie zastępczą matką, nie. Wiadomo, chłopiec ją kocha i szuka w niej swojej matki, ale ... choć to trudne, powinni wyprowadzić go wcześniej z błędu. Życzę Isco żeby znalazł kobietę swojego życia, która pokocha go tak, jak na to zasługuje i zaakceptuje jego synka i może obdarzy podobnym uczuciem jak Ariadna. Obydwaj na to zasługują :)
Bardzo się cieszę, że pojawił się tu nowy rozdział! <3
Pytanie tylko, jak się oprzeć temu słodziakowi *.*
UsuńCieszę się że jesteś! Buziaki!
Nareszcie mistrz klawiatury powrócił!! I to jak ;D Trochę jestem teraz rozdarta. Znaczy nie tak bardzo z pewnością jak Ari, ale jednak, bo... Od zawsze byłam team Rafa, ale serduszko mnie zabolało po słowach Juniora, a później jeszcze po tych starszego Isco. Jestem ciekawa co Ari z tym zrobi. Prawdopodobnie pojedzie za ukochanym, ale założę się, ze jednak będzie miała na sumieniu Isco, a co dopiero młodszego, który powodzial do niej „mamusiu”. No przyznam, aż mnie zamurowało ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze nowy rozdział pojawi się szybciej niż ten! <3
Przy okazji zapraszam cię do mnie na nowy rozdział. Życzę ci duuuuuuuużo weny, kochana i do następnego (mam nadzieje, ze u ciebie!) :**
Och, ja też jestem rozdarta, uwierz mi! I jeszcze nie wiem, kogo wybierze - ani czy będzie w ogóle miała z czego wybierać xd
UsuńBędę u Ciebie z samego rana, żeby miło rozpocząć dzień. ;)
Buziaki :*
Będę cię łapać na Instagramie. (Czy to tylko dla mnie tak dziwnie brzmi??..) No a więc tak. Nie pamiętam za bardzo w jakim teamie byłam, musiałabym się cofnąć do poprzedniego rozdziału ale..
OdpowiedzUsuń"Bardzo cię kocham kochaj mnie też bo mój syn uważa cię za matkę, wiem, że kogoś masz i nie chcesz być ze mną, ale nawet bym sie ucieszył, żebyś ze mną była" jest po prostu słabe.
Z drugiej strony związek na odległość .. Powiedziałabym, że stawiam gofra (ale wolę nie pisać bo się jeszcze upomnisz) że nie będzie to do końca takie kolorowe i udane. Rafael maleńki plus, daddy Isco minus. Jeszcze to "masz rano zajęcia idz spać". Wypowiedział to głosem mojej mamy, przysięgam. Takze kibicuje jednak bardziej Rafikowi, potem zobaczymy, co ty jeszcze wymyślisz. Po tobie można się spodziewać wszystkiego. Jeszcze zaraz wpruje tu Messii "pociesz mnie, Livia rzuciła". Zakrawa się niezła Moda na Sukces. O ile pamiętam dobrze, to leciała codziennie, więc wiesz.. pozwalam, żeby Bruk i Ridż stali się chwilową inspiracja (nie przesadzaj z nia zbyt mocno)(jak nie codziennie to chociaż co 3)(żartuję)(co 2😎)
Jak już na początku pisłam będę cię łapać na Instagramie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Przesyłam wenę i pełno kopniaków, żebyś się w końcu ruszyła, bo przed Lewandowska tak nie można!!
Buziakiii❤️❤️
Ej! Z tą Lewandowską to był cios poniżej pasa! (ale chyba masz rację - ona mi nie odpuści xd)
UsuńBruk I Bridż? Czyli Ari np. z Lewym? Albo lepiej - z Thiago?? :o Hm, rozważę tę opcję ;)
A o gofra i tak się upomnę ;*
W pierwszej kolejności: bardzo, bardzo się cieszę z nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPoczątek był tak cudny i piękny, że jak doszłam do wątku z Isco, to mnie lekko zbiło z tropu. Naprawdę Junior jest kochany i wcale się nie dziwię, że pokochał Polkę, ale z kolei duży Isco nie może takiego faktu wykorzystywać. Nikt mu nie obiecywał, że będą razem, a to, że się nieszczęśliwie zakochał.. cóż nie on pierwszy i nie ostatni.
Od samego początku do końca teamRafa i nic tego nie zmieni.
Buźka!
Haha, dziękuję ;* Cóż... Ja też byłam od początku #TeamRafa ale teraz jestem na takim etapie, że się waham, więc nie mogę niczego obiecać :D
Usuń